czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 4

Weszła do wielkiego domu. Zrobiłam kółko wokół własnej osi.
-Witam w moich skromnych progach
-Taa...skromnych
-Zjesz coś???
- Nie dziękuję
-A napijesz się czegoś???
- Tak
-Czego??? Mam wodę, Cole, sok, wodę z cytryną, wodę z sokiem malinowym i lemoniadę arbuzową
-A masz coś mocniejszego???
-Mam.
- Co??
-Wino
- Jakie??
- Czerwone
-Okey- Zayn ruszył w stronę chyba kuchni
- Będziesz tak stać czy idziesz
- Zaraz nogi mnie bolą od tych butów- Zayn tylko po kręcił głową i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce.- Co Ty robisz?? Zayn puść mnie w tej chwili.
- Ani mi się śni
- Puść mnie
- Już Ci powiedziałem, że nie
- Nie lubię Cie
-A ja Cię kocham
-Pierdol się
- Ciebie z chęcią . Nawet tu i teraz
- Jesteś głupi- Zayn posadził mnie na blacie i zdjął mi buty.
-Coś jeszcze Cię boli?? Jak tak to mogę pomasować
-Nie-Zayn się do mnie uśmiechnął i przybliżył do mnie. Czy on chce mnie pocałować. Zrobiłam unik
-Spokojnie, chcę tylko wziąć kieliszki. Powiedziałem, że będę trzymał ręce przy sobie i dotrzymam tego słowa. Może jednak zjesz coś?? Mam eee...nic ale mogę coś ugotować
-Zaraz, zaraz. Najpierw proponujesz mi, żebym u Ciebie zanocowała, później dajesz mi swoją marynarkę. Teraz zaniosłeś mnie do kuchni i zdjąłeś buty od których mnie nogi bolą i chcesz mi coś ugotować. I w dodatku nie chcesz mnie przelecieć
-No tak. Coś w tym złego??
-Eee..Tak dwa lata temu nienawidziliśmy się
-To Ty mnie nienawidziłaś ja Cię lubiłem
-Serio??
-Tak
-Myślałam, że mnie nienawidzisz i uważasz za wredną sukę
-Nie uważam tak ale czasami jesteś wredną suką
-No dzięki
-Ty pierwsza powiedziałaś, że jesteś wredną suką. To co zrobić coś do jedzenia??
-Tak-Zayn wyjął wszystkie potrzebne mu składniki. Nawet nie wiem co on gotuję. Ale tak prawdę mówiąc to on jest przystojny. Nie Lucy to Ty mówisz ogarnij się.
-Mogłabyś podać mi pieprz
-A co chcesz popieprzyć
-Bardzo
-Ale co??
-Tego nie mogę Ci powiedzieć
-To ja nie mogę Ci podać
-Sam sobie wezmę
-Dobrze-Zayn poszedł po pieprz, który stał obok mnie a ja go przełożyłam za siebie
-Gdzie jest pieprz??
-A skąd ja mam wiedzieć w końcu to twój dom
-Powiesz mi gdzie on jest
-W moim staniku
-Myślisz, że go stamtąd nie wyjmę
-Tylko byś spróbował
-Co masz za plecami
-Nic
-Lucy
-Zayn
-Daj mi ten pieprz 
-Ale ja go nie mam
-Masz
-Nie mam
-Co kto ma??-spytał Tomlinson.Zaraz za nim wchodzi Payne i jakaś laska
-Co Wy tu robicie??-spytał Zayn
-A co tu robi Smith??-spytał Payne
-Po nazwisku to pysku Payne
-No mówiłem, że jesteś pyskata
-Oj zamknij się
-Czy ktoś mi powie co Wy robicie u mnie w domu o godzinie drugiej  w nocy i co w ogóle robi tu Eleanor
-Tommo nie chciał jej samej zostawić w domu. A przyjechaliśmy, bo znalazłem coś na tego frajera co spowodował wypadek, w którym zginęli twoi rodzice

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki trochę bez sensu ten rozdział, ale teraz to myślę o mojej zielonej szkole.
I strasznie się nią jaram, ale mam nadzieje, że mimo wszystko wybaczycie że zepsułam ten rozdział i skomentujecie.




sobota, 17 maja 2014

Rozdział 3

Musiałam wyjść z klubu nie mogłam patrzeć jak mój ojciec obściskuję się z tą kurwą. Jak ja jej nienawidzę. I gdzie ja teraz pójdę. Wiem na cmentarz do mamy. Ruszyłam w kierunku cmentarza. Na szczęście piechotą jest piętnaście minut. Gdy weszłam bez problemu doszłam na grób mamy. Odkąd ojciec jest z tą dziwką nie przychodzi tu. A James zagląda od czasu do czasu. Usiadłam na ławce i łzy same zaczęły lecieć mi z oczu. Za dużo ostatnio płaczę. Na dziewczynę, której boi się cała szkoła. Brakuję mi mamy. Gdyby tu była nigdy do czegoś takiego by nie dopuściła.
*Oczami Zayna*
Zapaliłem świeczki na grobie rodziców. Niech ja tylko znajdę tego frajera, który spowodował ten wypadek. To go zajebie. Miałem już iść gdy usłyszałem płacz. Poszedłem w tym kierunku i zobaczyłem...
-Lucy
-Zayn-otarła szybko łzy, żeby nie widział, że płakała
-Co Ty tu robisz o tak później porze??
-A Ty??
-Pierwszy zadałem Ci pytanie.
-Przyszłam na grób mamy, bo nie mogła patrzeć jak mój ojciec obściskuję się z tą kurwą.
-Chodzi Ci o Jessicę
-Skąd wiesz??
-Tommo do mnie dzwonił powiedzieć mi że nasz nauczyciel matmy jest zaręczony z Jessicą. A jak tylko zobaczyłem naszego nauczyciela od razu kapnąłem się, że to twój ojciec.
-Proszę tylko nie mów nikomu.
-Spoko. Mogę??
-Jasne siadaj.
-Pomyśleć, że dwa lata temu nawet się do mnie nie odzywałaś a teraz siedzimy razem w ławce i normalnie gadamy.
-Z tego, że siedzimy razem w ławce nie jestem szczęśliwa
-Wiesz, że to ja poprosiłem twojego tatę, żeby posadził mnie obok Ciebie.
-A no się musiał kurwa zgodzić. Nie wystarczyło Ci, że zawszę obok Ciebie siedziałam.
-Nie. Wiesz, że moi rodzice zginęli w tym samym wypadku co twoja mama.
-Serio??
-Tak.
-To przepraszam
-Przecież to nie twoja wina.
-Zayn mogę zadać Ci pytanie
-Jasne
-Czemu wyprowadziłeś się z Bradford?? Miałeś tam wszystko
-Są dwa powody. Pierwszy przyjechałem pomścić rodziców, a drugi to stęskniłem się za Tobą
-Daruj sobie. Jak chcesz pomścić rodziców??
-Liam i Louis pomogą znaleźć mi tego frajera co spowodował wypadek a później go zabiję.
-Jak go znajdziesz to daj mi znać, bo z chęcią pomszczę mamę
-Masz to jak w banku.
*Oczami Lucy*
Całkiem dobrze rozmawiało mi się z Malikiem. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer. Chuj odbieram.
-Halo?? 
-Hej Lucy Louis z tej strony
-Tomlinson?? Skąd ty masz mój numer??
-Mam swoje sposoby skarbie
-Czego chcesz??
-Mam Ci przekazać od twoich znajomych, że Styles poszedł z jakąś laską do domu, a Horan z Williams
-Aha. To dziękuję.
-Nie ma sprawy zawsze do usług.
-Pierdol się
-Oddam Cię Zaynowi
-Chuj Ci w dupę
-Papa skarbie
-Cześć
-Co jest??
-Wychodzi na to, że noc spędzę na cmentarzu.
-Jak to??
-Bo Harry pojechał z jakąś laską do domu, A Niall z Soph do jego domu
-To nie możesz jechać z do Nialla i Soph
-Nie, bo oni coś ze sobą kręcą ostatnio i nie chcę im przeszkadzać.
-Aha. To pojedź do mnie
-Chyba sobie żartujesz??
-Nie. Spokojnie ręce będę trzymał przy sobie. Przecież nie zostawię Cię tu samej. Twoja mama
-Nie kończ
-Sorry. To co jedziesz??
-Jadę-szczęka mi latała w sumie co się dziwić jak miałam tylko sukienkę na sobie a była północ.
-Masz-Zayn przykrył mnie swoją marynarką
-Dziękuję-ruszyliśmy w stronę samochodu.-Ile się jedzie do Ciebie do domu??
-Z jakieś pół godziny.
-Spoko.-doszliśmy do jego samochodu. Zayn otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadła a po chwili on wsiadł do samochodu i ruszył.
-Lucy teraz ja mogę zadać Ci pytanie
-Tak
-Za co nienawidzisz swojego ojca??
-Za to, że odkąd spotyka się z tą dziwką czyli od jakiś dwóch lat to nie przychodzi na grób mamy.
-Aha. A dlaczego nienawidzisz Jamesa??
-Miało być jedno pytanie.
-To później Ty mi zadasz kolejne
-No dobra. Dlaczego go nienawidzę?? Może dlatego, że zawsze trzymał stronę ojca
-Teraz twoja kolej??
-Co z twoimi siostrami??
-Mówisz o Wali i Saff
-Z tego co pamiętam miałeś trzy siostry
-Tak, ale po śmierci rodziców Dani popełniła samobójstwo
-Dlaczego??
-Myślała, że to przez nią rodzice zginęli. Tuż przed wypadkiem pokłóciła się z rodzicami
-Przykro mi
-A Wali i Saff mieszkają z ciocią
-Tą której nienawidzisz??
-Tak, ale stwierdziłem, że tak będzie lepiej.-nic mu nie odpowiedziała. Oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w szybę i to co widziałam za oknem. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Po jakiś dziesięciu minutach znaleźliśmy się pod ogromnym domem. Zayn wysiadł, żeby mi otworzyć drzwi ale ja go wyprzedziłam i sama sobie otworzyłam.
-Jesteś uparta
-Wiem

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 2

Poszłam do szafek przy których stała Soph z Harrym i Niallem.
-Co jest??-spytał Harry
-Nic, tylko po prostu o wszystko się czepia.  Nie da mi kurwa żyć.
-O czym gadał?
-O tym, że mama nie chciała by żebym się tak odzywała. Dobra zmieńmy temat.
-Spoko
-Masz fajki??-spytał Niall
-Mam-podeszłam do swojej szafki i wyjęłam z niej fajki. Chciałam już ją zamknąć gdy zobaczyłam tą dziwkę czyli moją macochę
-Ja pierdole a ta czego tu??
-Kto??-spytał Malik. Jeszcze teraz tego mi brakowało
-Nie twój interes.
-Palenie zabija
-Zaraz to ja Ciebie zabiję-powiedziałam z ironią
-Pyskata jesteś-powiedział Tomlinson
-Fajnie-wyminęłam ich i ruszyłam w stronę parkingu przy którym stał samochód Harrego
-Fajny masz tyłek-krzyknął Malik.
-Pierdol się-krzyknęłam
-Ciebie skarbie zawsze
-Kto ma się pierdolić??-spytał Harry otwierając mi drzwi od samochodu. Jak zawsze siedziałam obok kierowcy.
-Ty, mnie
-Z chęcią-uśmiechnęłam się do niego. Hazza ruszył jak zwykle z piskiem opon. Albo mi się wydaje ale gdzieś już widziałam Malika. Zaraz, zaraz no tak. Przecież ja z nim chodziłam do szkoły zanim przeprowadziłam się do Londynu.
-Nad czym tak myślisz??-spytał Harry kładąc swoją rękę na moim udzie
-Zabierz tą rękę
-Dlaczego przecież powiedziałaś, że mam się z tobą pierdolić
-Żartowałam.
-Szkoda, ale zadałem Ci pytanie na czym tak myślisz??
-Właśnie sobie uświadomiłam, że znam Zayna Malika
-Skąd-spytała cała trójka chórkiem
-Malik pochodzi z Bradford tak jak ja. Znam go od przedszkola. Każda dziewczyna w mieście się w nim kochała.
-Ty też??-spytała Soph
-Nie. Ja go szczerze nie nienawidziłam. Malik to bad boy.
-No i??-spytał Niall
-Niall zaraz Ci przyłożę
-No dobra już się nie odzywam
-Mam taką nadzieje
-Będzie dobrze mała-Hazz zawsze mnie umie pocieszyć. Dojechaliśmy pod jego dom, który był też i moim domem. Gdy weszliśmy Nialler od razu zaatakował lodówkę. Ruszyłam w stronę "swojego" pokoju. Usiadłam na łóżku i łzy same zaczęły płynąć mi z oczu.
-Co jest mała??-spytał Harry stojąc oparty o framugę drzwi.
-Nic-wytarłam ręką łzy
-Przecież widzę-Harry usiadł obok mnie na łóżku
-Tęsknie za mamą. Ojciec się żeni z tą kurwą, James mnie denerwuję i jeszcze teraz Malik.
-Nie przejmuj się damy jakoś radę
-Damy??
-Myślisz, że ja, Soph czy Niall Cię teraz zostawimy samą
-Jesteś cudowny
-Wiem. A teraz szykuj się na imprezę, bo dzisiaj poszalejemy
-Dobra. Ale wyjdź
-Dlaczego??
-Bo muszę się przebrać
-Nie możesz przy mnie
-Nie
-Szkoda
- Wynoś się-wypchałam go za drzwi. Poszłam do szafy. Nie zajęło mi długo szukanie sukienki. Wybrałam . Poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Weszłam do kabiny i puściłam letnią wodę. Gdy krople wody spływały na moje ciało czułam się jak w niebie. Gdy już wyszłam z kabiny owinęłam się bawełnianym ręcznikiem. Poszłam do "swojego" pokoju. Przebrałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół. Wszyscy na mnie czekali.
-Harry zamknij buzię, bo Ci mucha wleci
-Wyglądasz przepięknie-powiedział Niall
-Dziękuję, ale na nic nie licz
-Rozgryzłaś mnie-uśmiechnęłam się do niego
-W klubie masz siedzieć ode mnie z daleka-powiedziała Soph
-Dlaczego??
-Bo mi wszystkich chłopaków zabierzesz
-Oj bez przesady
-To co idziemy??-spytał Hazz. Pokiwaliśmy tylko głową. Pod klubem znalaźliśmy się w przeciągu piętnastu minut.Weszliśmy do środka. Ja, Soph i Niall poszliśmy zająć stoli a Harry poszedł po coś do picia.
-To co za dobrą zabawę-powiedział Niall
-Za dobrą zabawę-powtórzyliśmy. Wypiliśmy jeszcze z cztery kolejki. Soph wyciągnęła chłopaków na parkiet, a ja udała się w stronę baru. Po drodze zaczepił mnie jakiś facet


-Co taka ładna dziewczynka jak Ty robi sama w takim dużym klubie.??
-Nie twój interes.-ruszyłam dalej a ten facet szedł ciągle za mną
-Ostra z ciebie sztuka-usiadła przy barze
-Posłuchaj mnie uważnie albo wyjdziesz sam albo z pomocą ochrony
-Nigdzie nie idę bez Ciebie skarbie.-facet położył rękę na moim udzie i zaczął jechać ją do góry.
-Słyszałeś co ta pani powiedziała-odwróciłam się i zobaczyłam Tomlinsona.
-Dobra już sobie idę-koleś sobie poszedł a Tommo usiadł obok mnie 
-Co dla Ciebie??
-Black Cat
-Mike dla tej pani Black Cat a dla mnie to co zawsze.
-Już się robi-Mike podał nam nasze zamówienie.
-Co Ty tu robisz??-spytałam 
-To mój klub skarbie
-Serio??
-Tak a Ty co myślałaś, że przyszedłem wyrywać jakieś laski
-No takie było moje pierwsze podejrzenie
-Nie wystarczy mi moja
-Masz dziewczynę??
-Tak ma na imię Eleanor. Mogę pokazać Ci jej zdjęcie.-Louis wyjął telefon z kieszenie i pokazał mi zdjęcie swojej dziewczyny.
Dziewczyna Louisa: Eleanor
-Ładna. Choć dziwię się, że z tobą wytrzymuję-Louis zaśmiał się
-Jesteś zabawna
-Zdecyduj się, bo najpierw mówisz, że jestem pyskata a teraz zabawna
-Jesteś pyskata i zabawna.-teraz to ja się zaśmiałam-A Ty co tu robisz??
-Przyszliśmy się zabawić
-Właśnie widzę jak się bawisz
-No nie
-Ej Lucy czy to nie jest nasz nauczyciel matmy-odwróciłam się i zobaczyłam mojego ojca z jego nową dziwką.
-Jeszcze tego mi tu brakowało
-Znam tą dziewczynę
-Skąd??
-Ona byłą prostytutką i nie raz spała z Liamem
-Kurwa serio??
-A co oni robią razem??
-Oni są zaręczeni 
-Skąd wiesz?
-Nasz nauczyciel uwielbia mojego brata Jamesa i mu powiedział a James mi wszystko wyśpiewa.
-To James jest twoim bratem??
-Niestety
-Miła jesteś
-Dziękuję-wzięłam ostatni łyk swojego drinka-Ja już chyba pójdę. Miło się z tobą rozmawiało. Cześć
-Cześć-wstałam i poszłam do wyjścia

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 1

Weszłam do sali razem z Soph. Usiadłyśmy z tyłu sali, żeby można było przespać nudną lekcję matematyki. Niestety ławki były trzy osobowe i Soph siedziała z tymi dwoma palantami, którzy pewnie jeszcze nie wstali. W sumie to siedziałam sama. Więc miałam dużo miejsca, żeby się położyć. Gdy już usiadłyśmy zadzwonił dzwonek. I do sali wszedł mój ukochany nauczyciel pan Smith. Boże jak ja go nienawidzę.
-Na początek chciałbym przedstawić wam trzech nowych uczniów. To jest Zayn Malik, Louis Tomlinson i Liam Payne.-nauczycie wskazał chłopaków po kolei. Wszystkie dziewczyny wzdychały na ich widok. Do wszedł Harry i Niall
-Dzień dobry-powiedzieli potykając się. Widać było, że wczoraj za bardzo imprezowali.
-Znowu spóźnieni. Do ławek już.-ruszyli potykając się jeden o drugiego. Soph i ja zaczęłyśmy się śmiać.
-Lucy co Cię tak śmieszy??-spytał pan Smith
-Nie chciałby pan wiedzieć
-Masz racje. Dobrze Louis i Liam usiądą obok Jamesa.-nauczyciel wskazał na mojego brata. Czemu ja  z tym głąbem jestem spokrewniona.
-A Ty Zayn usiądziesz obok Lucy- że kurwa co??
-Czy ja dobrze słyszę on ma obok mnie usiąść
-Tak. A masz jakiś problem?
-Yyyy...Tak.
-Trudno-powiedział mój nauczyciel z tą swoją ironią. Chłopcy ruszyli do ławek, które wyznaczył im ten ćwok. Położyłam nogi na obu dwóch  krzesłach, żeby nie ten cham i prostak nie mógł usiąść obok mnie.
-Możesz zabrać nogi??-spytał
-Nie
-Proszę
-Prosi to się świnia
-Zabierz nogi
-Dobra skończ
-Zabierz nogi proszę
-Chciałbyś
-Bardzo
-Niedoczekanie twoje
-Proszę pana jest mały problem
-O co chodzi Zayn??
-Lucy nie chcę zabrać nóg, żebym mógł usiąść
-To usiądź jej na nogach-powiedział James
-A w mordę chcesz??
-Lucy!!
-Co??
-Jak Ty się odzywasz
-Normalnie
-Zostaniesz po lekcjach i wtedy sobie porozmawiamy. A teraz zabierz nogi-zabrałem ten nogi.
-Dziękuję-powiedział Zayn. Ludzie jak ja go nienawidzę.
-Styles-walnęłam go w głowę
-Co?? Pali się??
-Nie. Idziemy dziś do klubu
-No jeszcze się głupio pytasz-powiedział Nialler
-Domyślam się, że do Monster-do rozmowy wtrąciła się Soph
-No a jak-powiedział Harry
-Lucy przeszkadzam Ci??
-Tak-krzyknęłam na całą salę
-Dosyć tego młoda damo. Masz...
-No co mam??
-Nic
-Też tak myślałam-w tej chwili zadzwonił dzwonek
-Nareszcie-krzyknął Horan
-Chciał pan ze mną rozmawiać
-Tak poczekaj aż wszyscy wyjdą
-No już wszyscy wyszli
-Lucy jak Ty się zachowujesz??
-Normalnie
-Mama nie chciałaby, żebyś się tak zachowywała
-Mamy w to nie mieszaj
-Córcia, ale ja chcę dla Ciebie jak najlepiej
-Dobra tato skończ-wyszłam z sali i trzasnęłam drzwiami

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
O to mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba
Olcia *_*


Prolog

Ona - dziewczyna z problemami. Kocha się bawić. Interesuję się nielegalnymi wyścigami i walkami. Ma jedną najlepszą przyjaciółkę i dwóch najlepszych kumpli. Nienawidzi rodziców i jego.

On - kocha ryzyko. Tak samo jak ona interesuję się nielegalnymi wyścigami i walkami. Ma dwóch najlepszych kumpli.

Co się stanie jak się spotkają po latach?? Jak dowiedzą się, że wiele ich łączy. Czy on jej powie, że ją kocha?? A może ona będzie pierwsza??