-Witam w moich skromnych progach
-Taa...skromnych
-Zjesz coś???
- Nie dziękuję
-A napijesz się czegoś???
- Tak
-Czego??? Mam wodę, Cole, sok, wodę z cytryną, wodę z sokiem malinowym i lemoniadę arbuzową
-A masz coś mocniejszego???
-Mam.
- Co??
-Wino
- Jakie??
- Czerwone
-Okey- Zayn ruszył w stronę chyba kuchni
- Będziesz tak stać czy idziesz
- Zaraz nogi mnie bolą od tych butów- Zayn tylko po kręcił głową i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce.- Co Ty robisz?? Zayn puść mnie w tej chwili.
- Ani mi się śni
- Puść mnie
- Już Ci powiedziałem, że nie
- Nie lubię Cie
-A ja Cię kocham
-Pierdol się
- Ciebie z chęcią . Nawet tu i teraz
- Jesteś głupi- Zayn posadził mnie na blacie i zdjął mi buty.
-Coś jeszcze Cię boli?? Jak tak to mogę pomasować
-Nie-Zayn się do mnie uśmiechnął i przybliżył do mnie. Czy on chce mnie pocałować. Zrobiłam unik
-Spokojnie, chcę tylko wziąć kieliszki. Powiedziałem, że będę trzymał ręce przy sobie i dotrzymam tego słowa. Może jednak zjesz coś?? Mam eee...nic ale mogę coś ugotować
-Zaraz, zaraz. Najpierw proponujesz mi, żebym u Ciebie zanocowała, później dajesz mi swoją marynarkę. Teraz zaniosłeś mnie do kuchni i zdjąłeś buty od których mnie nogi bolą i chcesz mi coś ugotować. I w dodatku nie chcesz mnie przelecieć
-No tak. Coś w tym złego??
-Eee..Tak dwa lata temu nienawidziliśmy się
-To Ty mnie nienawidziłaś ja Cię lubiłem
-Serio??
-Tak
-Myślałam, że mnie nienawidzisz i uważasz za wredną sukę
-Nie uważam tak ale czasami jesteś wredną suką
-No dzięki
-Ty pierwsza powiedziałaś, że jesteś wredną suką. To co zrobić coś do jedzenia??
-Tak-Zayn wyjął wszystkie potrzebne mu składniki. Nawet nie wiem co on gotuję. Ale tak prawdę mówiąc to on jest przystojny. Nie Lucy to Ty mówisz ogarnij się.
-Mogłabyś podać mi pieprz
-A co chcesz popieprzyć
-Bardzo
-Ale co??
-Tego nie mogę Ci powiedzieć
-To ja nie mogę Ci podać
-Sam sobie wezmę
-Dobrze-Zayn poszedł po pieprz, który stał obok mnie a ja go przełożyłam za siebie
-Gdzie jest pieprz??
-A skąd ja mam wiedzieć w końcu to twój dom
-Powiesz mi gdzie on jest
-W moim staniku
-Myślisz, że go stamtąd nie wyjmę
-Tylko byś spróbował
-Co masz za plecami
-Nic
-Lucy
-Zayn
-Daj mi ten pieprz
-Ale ja go nie mam
-Masz
-Nie mam
-Co kto ma??-spytał Tomlinson.Zaraz za nim wchodzi Payne i jakaś laska
-Co Wy tu robicie??-spytał Zayn
-A co tu robi Smith??-spytał Payne
-Po nazwisku to pysku Payne
-No mówiłem, że jesteś pyskata
-Oj zamknij się
-Czy ktoś mi powie co Wy robicie u mnie w domu o godzinie drugiej w nocy i co w ogóle robi tu Eleanor
-Tommo nie chciał jej samej zostawić w domu. A przyjechaliśmy, bo znalazłem coś na tego frajera co spowodował wypadek, w którym zginęli twoi rodzice
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki trochę bez sensu ten rozdział, ale teraz to myślę o mojej zielonej szkole.
I strasznie się nią jaram, ale mam nadzieje, że mimo wszystko wybaczycie że zepsułam ten rozdział i skomentujecie.