środa, 11 listopada 2015

Rozdział 30

-Kurwa mać-wybiegłam z sali
-Harry już pojechał do niego
-Czyj to motor
-Nie wiem-wsiadłam na motor. Kto zostawia kluczyki. Zayn wyszedł ze szkoły, chciał mnie powstrzymać, ale już ruszyłam. Jechałam bardzo szybko. Dojechałam szybciej niż Harry samochodem. Na środku toru stał tłum. Podbiegłam. Zobaczyłam wywrócony motor Nialla. Niech to nie będzie prawda
-Niall-krzyknęłam, gdy zobaczyłam jak leży na ziemi. Ściągnęłam mu kask i sprawdziłam puls, był wyczuwalny
-Dzwoń po pogotowie
-Popierdoliło Cię. Zamknął nas
-Ciebie zaraz nie będą musieli zamykać, bo Cię zabiję
-Pogotowie już jedzie-Harry uklęknął obok mnie-Powiem, że to mój tor
-Oszalałeś tak? Zamkną Cię. Ja muszę wziąć na siebie winę
-Ty musisz o siebie dbać, bo jesteś w ciąży
-Potrzebuję Cię-pogotowie zabrało Nialla. Pojechaliśmy za karetką. W między czasie zadzwoniłam do reszty. Spotkaliśmy się w szpitalu. Operacja Niall trwała już dwie godziny
-A co jeśli on nie przeżyję-Soph się już załamała
-Nie mów tak-Harry ją przytulił
-To jest moja wina-upadłam na ziemię-To jest kurwa moja pieprzona wina-zaczęłam płakać. Lekarz wyszedł z sali a Zayn pomógł mi wstać
-Udało się zatamować krwotok. Pan Horan ma połamane żebra i nogę. Może wystąpić poważna amnezja
-Ale przeżyję?-spytał Liam
-Tak. Jego stan jest stabilny. Mam jeszcze jedną wiadomość. Niestety musiałem wezwać policję. Przykro mi
-Trzeba ustalić jedną wersję zdarzeń
-To jest mój tor. Wy nie macie z tym nic wspólnego. Poprosiłem Nialla, żeby się tym razem ścigał za mnie. Wy ani razu się nie ścigaliście
-Harry nie. Nie możesz ja muszę ponieść kare
-Ty musisz opiekować się dzieckiem
-Dzień dobry-obok nas stanęło dwóch policjantów-Mamy do państwa parę pytań. Wiecie może, kto urządzał te wyścigi
-Ja. Dzisiaj wyjątkowo poprosiłem Niall żeby się ścigał za mnie, bo musiałem załatwić sprawy na mieście
-Dobrze w takim razie resztę wyjaśnimy sobie na komendzie- jeden z policjantów zakuł Harry’ego w kajdanki. Przytuliłam go.
-Przepraszam-wyszeptałam
-Nie przepraszaj. Zajmijcie się Niallem. Zadbaj o siebie. Zayn opiekuj się nią
-Musimy już iść
-Kocham Cię Lucy-policja wyprowadziła Harry’ego. Zayn mnie przytulił. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. Ciąża. Oświadczyny. Rozmowa ze Smithem. Wypadek Nialla. Aresztowanie Harry’ego. Co się jeszcze dzisiaj wydarzy złego? Weszliśmy do sali Nialla. Soph siedziała przy jego łóżku. Płakała. Trzymała go za rękę. Niall powoli otworzył oczy
-Niall-Soph go przytuliła a on nie pewnie odwzajemnił jej uścisk
-Kim jesteś?-spytał niepewnie
-Nie pamiętasz mnie?
-Przepraszam, ale nie
-Lekarz mówił, że może wystąpić amnezja
-Jak się nazywam?
-Niall. Niall Horan. Ja jestem Soph. To jest Lucy, Zayn, Louis, Liam i Camila. Gdzie jest Harry?-Soph spojrzała na mnie
-Wziął całą winę na siebie. Zabrała go policja. Pójdzie siedzieć za coś czego nie zrobił. Poświęcił swoje życie dla mnie. Niall tak strasznie Cię przepraszam. To moja wina. Mogła Cię bardziej upilnować, żebyś nie pojechał na ten pieprzony wyścig. Nie powinieneś tu leżeć tylko ja. A Harry nie powinien siedzieć za mnie. Przepraszam, że zawiodłam was wszystkich-Soph podeszła do mnie
-Nie mów tak. Nikogo nie zawiodłaś. Rozumiesz. Harry wziął na siebie całą winę, żeby Cię chronić, bo jesteś jego siostrą i obiecał Cię chronić. A Niall leży tu przeze mnie, bo za późno mu powiedziałam, że go kocham. Weź się w garść, nosisz w sobie dziecko i ono czuje to samo co jego mama. Więc nie pozwól mu się martwić-przytuliłam ją. Do Sali wszedł lekarz. Kazał nam wyjść. Pojechaliśmy do domu. Od razu poszłam do swojego pokoju.
*Oczami Zayna*
Lucy strasznie przeżyła wypadek Niall i aresztowanie Harry’ego. Miesiąc temu pochowała przyjaciela i córkę a teraz widziała jak jej brata zabiera policja. Muszę być przy niej. Zrobiłem jej obiad i zaniosłem do pokoju. Leżała na łóżku i płakała.
-Kwiatuszku przyniosłem Ci obiad-odwróciła się i wytarła łzy, które spływały jej po policzkach. Usiadła a ja ją przytuliłem
-Zayn
-Tak
-Nie zostawisz mnie
-Nigdy. Za bardzo Cię kocham, żeby Cię zostawić
-To wszystko dla mnie za dużo. To ja powinnam być na miejscu Harry’ego albo Nialla
-Nie mów tak. To nie jest twoja wina-przytuliłem ją jeszcze mocniej. Wiem, że teraz tego potrzebowała. Moja mała Lucy zawsze brała na siebie całą winę. Tak bardzo mi jej szkoda. Tyle w życiu przeszła. Teraz gdy nosi w sobie nasze dziecko powinna być szczęśliwa a nie płakać.-Zjedz obiad-podałem jej talerz.  Gdy zjadła odstawiła talerz na szafkę i się położyła robiąc mi miejsce. Położyłem się obok niej przytulając ją do siebie
-Dziękuję Ci Zayn za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Tyle Ci zawdzięczam a Ty mi co?
-A Ty nosisz moje dziecko i mnie kochasz. To najważniejsze
-Naprawdę?
-Tak. Pomyślałem sobie, że może gdzieś wyjedziemy
-Gdzie?
-Do Brandford
-Tylko nie tam. Za dużo złych wspomnień
-No to może do Nowego Jorku albo gdzieindziej. Byle by zacząć nowe życie. Wszystko od początku. Tylko Ty, ja i nasze dziecko. Wiem, że na początku będzie ciężko, bo wspomnienia będą wracały, ale damy sobie radę
-Nie wiem Zayn. Teraz wyjechać? A co z Harry’m? A Niall? Nie mogę zostawić Camili
-Obiecałem Harry’emu się tobą zająć. Tam  byłoby najlepiej
-Nie wiem sama
-Zastanów się. Nie będę na Ciebie nalegał, ale ja uważam, że to dobry pomysł. Obiecaj mi, że się zastanowisz
-Dobrze. Obiecuję