czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 31

Obudziłam się o 23:40. Zayn spał. Miał lekko rozchylone usta. Wstałam z łóżka i się ubrałam, po czym zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Liam z Camilą.
-Nie wiem Liam. To moja siostra. Nie mogę jej tego zrobić
-Ona by tego chciała
-Nie wiem. Nie chcę, żeby mnie znienawidziła. Kocham ją najmocniej na świecie
-Wiem Camila. Wiem. Ale myślę, że Lucy zrozumie
-A Ty?
-Co ja?
-Nie boisz się, że Zayn Cię za to znienawidzi, w końcu to jest jego dziewczyna i matka jego dziecka
-Już z nim rozmawiałem. Uważa, że to dobry pomyśl
-Nie jestem pewna
-Przemyśl to. Uważam, że powinnaś to zrobić-schowałam się do łazienki, bo Liam z Camilą szli na górę. Oparłam się o drzwi. Oni mają rację powinnam wziąć odpowiedzialność za wypadek Niall. Wyszłam z łazienki. Napisałam kartkę Zaynowi a raczej wszystkim. Złożyłam ją na pół i zostawiłam na stoliku. Założyłam bluzę i wyszłam z domu
*Oczami Zayna*
Obudziłem się bez Lucy w łóżku. Spojrzałem na zegarek. 2:30.
-Zayn-do pokoju weszła Camila
-Co się stało?
-Lucy nie ma. Zostawiła list
-Jak to?
-Napisała „Przepraszam za wszystko. Żegnajcie”
-Cholera jasna-chciałem wstać, ale przypomniałem sobie, że jestem nagi.-Cam mogłabyś wyjść
-Po co?
-Muszę się ubrać-Camila spojrzała na podłogę, gdzie były moje rzeczy. Spuściłam wzrok a jej policzki zrobiły się czerwone. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nic już nie powiedziała tylko zamknęła drzwi. Szybko założyłem bokserki i spodnie. Koszulkę zakładałem w drodze na dół
-Soph gdzie ona może być?
-Jak miała jakiś problem zawsze chodziła na most
-Żartujesz? Powiedz, że żartujesz
-Niestety nie-wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu. Ruszyłem jak najszybciej mogłem. Dojechałem pod most. Siedziała tam. Za mną przyjechał Liam i Louis. Wbiegłem na górę
-Lucy-spojrzała na mnie. Po policzkach spływały jej łzy a w ręku miała broń-Nie rób tego
-Nic nie rozumiesz-zrobiłem krok w jej stronę-Nie podchodź
-Dobrze już-Louis i Liam stanęli za mną-Czego nie rozumiem?
-To ja powinnam być na miejscu Harry’ego. To ja powinnam ponieść karę. Wiem, że chcecie, żebym to ja poszła siedzieć a nie Harry. Macie rację, on jest niewinny. To jest kurwa moja pieprzona wina. Czemu wcześniej tego nie zrobiłam? Czemu moja mama musiała mnie uratować?
-Lucy. Nikt nie chcę, żebyś poszła siedzieć a w szczególności ja. Skąd w ogóle to wywnioskowałaś
-Słyszałam rozmowę Liama z Camilą. To koniec Zayn-spojrzała mi prosto w oczy
-A co ze mną? Co z naszym dzieckiem?  Chcesz zostawić Camilę, Jamesa, Harry’ego i mnie? Lucy całe życie żyłem bez Ciebie. Nie pozwól mi żyć bez Ciebie
-Przepraszam. Ale nie potrafię. A co jeśli nasze dziecko też będzie chore. Nie przeżyję drugiej śmierci mojego dziecka. A co jeśli nie dam rady?
-Dasz radę. Damy radę
-Lucy. Smith dał Camili list i poprosił, żeby Tobie go przekazała
*Oczami Lucy*

Liam podał mi list i za chwilę wrócił na miejsce, w którym stał. Wyjęłam list z koperty. To jest pismo Mamy.
„Droga Lucy,
Tak bardzo chciała Cię przeprosić, za to, że nigdy nie powiedziałam Ci prawdy odnośnie twojego ojca. Po prostu bała się, że mnie znienawidzisz. Jeśli czytasz ten list to znaczy, że ja nie żyje a Ty obwiniasz Nicka. Przepraszam Cię córeczko. Ale wiedz, że to nie on mnie wtedy zabił. Wtedy w samochodzie kłóciliśmy się to prawda, ale to była moja szansa na łagodną śmierć. Sprowokowałam go do kłótni. Gdy trafiłaś do ośrodka dowiedziałam się , że umieram. Miałam raka. Żadna chemia ani leczenie nie pomagało. Zostało mi tylko czekać na śmierć. Tamtego dnia jechaliśmy do szpitala. Nie chciałam, żebyście cierpieli, więc powiedziałam mu wszystko. Wtedy nie zapanował nad kierownicą. Zanim straciłam świadomość o potem zmarłam kazała mu przenieść mnie na miejsce kierowcy a jemu uciekać. Nie chciałam was pozbawić drugiego rodzica. Pamiętasz jak chciałaś się zabić? Gdy Cię zobaczyłam serce mi stanęło. Bałam się, że za późno przyjechałam i że Cię straciłam na zawsze. Na szczęście przeżyłaś. Pamiętaj skarbie Camila żyje. Zawsze będzie żyła w naszych serca, choć ja i tak wiem, że któregoś dnia ją znajdziesz. Żałuję, że nie poznałam wnuka albo wnuczki. I tak wiem, że będzie silne tak samo jak jego mama. Mam nadzieję, że któregoś dnia mi wybaczysz. Pamiętaj, że Cię kochałam, kocham i zawsze będę kochać
Mama”
Ona wiedziała, że umrze, że niedługo to nastąpi. Nie chciała cierpieć
-Twoi rodzice zginęli, bo moja mama chciała umrzeć
-Nie rozumiem
-Miała raka. Umierała. Nie chciała cierpieć i spowodowała ten wypadek celowo. Nie chciała żebyśmy my cierpieli
-Ale jak to?
-Twoi rodzice zginęli przez przypadek. Twoja siostra miała rację, oni zginęli przeze mnie i moją mamę. Mogę  Cię jedynie przeprosić, choć i tak wiem, że to nie przywróci Ci rodziców ani siostry. Wiem co czujesz. Jest mi strasznie przykro
-Nie Ty nie wiesz co ja czuję. Moi rodzice zginęli tylko dlatego, że twoja mama nie chciała cierpieć. To jest kurwa nie logiczne. A moja siostra zabiła się tylko dlatego, że myślała, że to przez nią. Twoja mama odebrała mi rodzinę. A twój ojciec chciał mnie zabić. Gratuluję rodziny. Myślisz, że jak pochowałaś córkę to teraz cały świat się nad  Tobą będzie użalał. Czułaś się kiedyś tak jak ja w tym momencie?
-Nie
-No właśnie
-Przepraszam
-Za?
-Za to, że żyję-podniosłam się i  go pocałowałam
-Coo?
-Żegnaj Zayn






WESOŁY ŚWIĄT!!!!
Postanowiłam zrobić wam taki prezent na święta. Ale musiałam podzielić go na dwie części. Przepraszam.. Po prostu nie dałabym rady dziś na sześć blogów wstawić rozdziały. Jutro będzie część druga świątecznego prezentu
Życzę wam radosny, spokojny świąt
Dużo prezentów od świętego  Mikołaja
Udanego sylwestra
I spełnienia marzeń
(bo wystarczy w nie uwierzyć a na pewno się spełnią)
Kocham was

sobota, 5 grudnia 2015

Post informacyjny

Na początku przepraszam z całego serca. Jest mi cholernie przykro, że was zawiodłam.
Sześć blogów przy trzeciej klasie gimnazjum to nie lada wyzwanie, ale nie, niczego nie zawieszam, nie usuwam. Tylko proszę zrozumcie mnie.
Kiedyś już to napisałam, nie wiedząc, że to jest cytat Skayfallgirl (po prostu ktoś mi go powiedział i zapamiętałam), więc teraz znowu go zacytują "Kiedy piszę, piszę dla siebie. Kiedy publikuję, publikuję dla was".
Dlatego proszę piszcie komentarze pod rozdziałami. Wystarczy typu "Fajny rozdział" ale jeśli wam się coś nie podoba, coś źle napisałam napiszcie to. Jestem amatorkom, która popełnia błędy. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją. Proszę, bo jeśli nie to chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie
Postaram się dzisiaj coś wstawić, ale niczego nie obiecuję

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 30

-Kurwa mać-wybiegłam z sali
-Harry już pojechał do niego
-Czyj to motor
-Nie wiem-wsiadłam na motor. Kto zostawia kluczyki. Zayn wyszedł ze szkoły, chciał mnie powstrzymać, ale już ruszyłam. Jechałam bardzo szybko. Dojechałam szybciej niż Harry samochodem. Na środku toru stał tłum. Podbiegłam. Zobaczyłam wywrócony motor Nialla. Niech to nie będzie prawda
-Niall-krzyknęłam, gdy zobaczyłam jak leży na ziemi. Ściągnęłam mu kask i sprawdziłam puls, był wyczuwalny
-Dzwoń po pogotowie
-Popierdoliło Cię. Zamknął nas
-Ciebie zaraz nie będą musieli zamykać, bo Cię zabiję
-Pogotowie już jedzie-Harry uklęknął obok mnie-Powiem, że to mój tor
-Oszalałeś tak? Zamkną Cię. Ja muszę wziąć na siebie winę
-Ty musisz o siebie dbać, bo jesteś w ciąży
-Potrzebuję Cię-pogotowie zabrało Nialla. Pojechaliśmy za karetką. W między czasie zadzwoniłam do reszty. Spotkaliśmy się w szpitalu. Operacja Niall trwała już dwie godziny
-A co jeśli on nie przeżyję-Soph się już załamała
-Nie mów tak-Harry ją przytulił
-To jest moja wina-upadłam na ziemię-To jest kurwa moja pieprzona wina-zaczęłam płakać. Lekarz wyszedł z sali a Zayn pomógł mi wstać
-Udało się zatamować krwotok. Pan Horan ma połamane żebra i nogę. Może wystąpić poważna amnezja
-Ale przeżyję?-spytał Liam
-Tak. Jego stan jest stabilny. Mam jeszcze jedną wiadomość. Niestety musiałem wezwać policję. Przykro mi
-Trzeba ustalić jedną wersję zdarzeń
-To jest mój tor. Wy nie macie z tym nic wspólnego. Poprosiłem Nialla, żeby się tym razem ścigał za mnie. Wy ani razu się nie ścigaliście
-Harry nie. Nie możesz ja muszę ponieść kare
-Ty musisz opiekować się dzieckiem
-Dzień dobry-obok nas stanęło dwóch policjantów-Mamy do państwa parę pytań. Wiecie może, kto urządzał te wyścigi
-Ja. Dzisiaj wyjątkowo poprosiłem Niall żeby się ścigał za mnie, bo musiałem załatwić sprawy na mieście
-Dobrze w takim razie resztę wyjaśnimy sobie na komendzie- jeden z policjantów zakuł Harry’ego w kajdanki. Przytuliłam go.
-Przepraszam-wyszeptałam
-Nie przepraszaj. Zajmijcie się Niallem. Zadbaj o siebie. Zayn opiekuj się nią
-Musimy już iść
-Kocham Cię Lucy-policja wyprowadziła Harry’ego. Zayn mnie przytulił. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. Ciąża. Oświadczyny. Rozmowa ze Smithem. Wypadek Nialla. Aresztowanie Harry’ego. Co się jeszcze dzisiaj wydarzy złego? Weszliśmy do sali Nialla. Soph siedziała przy jego łóżku. Płakała. Trzymała go za rękę. Niall powoli otworzył oczy
-Niall-Soph go przytuliła a on nie pewnie odwzajemnił jej uścisk
-Kim jesteś?-spytał niepewnie
-Nie pamiętasz mnie?
-Przepraszam, ale nie
-Lekarz mówił, że może wystąpić amnezja
-Jak się nazywam?
-Niall. Niall Horan. Ja jestem Soph. To jest Lucy, Zayn, Louis, Liam i Camila. Gdzie jest Harry?-Soph spojrzała na mnie
-Wziął całą winę na siebie. Zabrała go policja. Pójdzie siedzieć za coś czego nie zrobił. Poświęcił swoje życie dla mnie. Niall tak strasznie Cię przepraszam. To moja wina. Mogła Cię bardziej upilnować, żebyś nie pojechał na ten pieprzony wyścig. Nie powinieneś tu leżeć tylko ja. A Harry nie powinien siedzieć za mnie. Przepraszam, że zawiodłam was wszystkich-Soph podeszła do mnie
-Nie mów tak. Nikogo nie zawiodłaś. Rozumiesz. Harry wziął na siebie całą winę, żeby Cię chronić, bo jesteś jego siostrą i obiecał Cię chronić. A Niall leży tu przeze mnie, bo za późno mu powiedziałam, że go kocham. Weź się w garść, nosisz w sobie dziecko i ono czuje to samo co jego mama. Więc nie pozwól mu się martwić-przytuliłam ją. Do Sali wszedł lekarz. Kazał nam wyjść. Pojechaliśmy do domu. Od razu poszłam do swojego pokoju.
*Oczami Zayna*
Lucy strasznie przeżyła wypadek Niall i aresztowanie Harry’ego. Miesiąc temu pochowała przyjaciela i córkę a teraz widziała jak jej brata zabiera policja. Muszę być przy niej. Zrobiłem jej obiad i zaniosłem do pokoju. Leżała na łóżku i płakała.
-Kwiatuszku przyniosłem Ci obiad-odwróciła się i wytarła łzy, które spływały jej po policzkach. Usiadła a ja ją przytuliłem
-Zayn
-Tak
-Nie zostawisz mnie
-Nigdy. Za bardzo Cię kocham, żeby Cię zostawić
-To wszystko dla mnie za dużo. To ja powinnam być na miejscu Harry’ego albo Nialla
-Nie mów tak. To nie jest twoja wina-przytuliłem ją jeszcze mocniej. Wiem, że teraz tego potrzebowała. Moja mała Lucy zawsze brała na siebie całą winę. Tak bardzo mi jej szkoda. Tyle w życiu przeszła. Teraz gdy nosi w sobie nasze dziecko powinna być szczęśliwa a nie płakać.-Zjedz obiad-podałem jej talerz.  Gdy zjadła odstawiła talerz na szafkę i się położyła robiąc mi miejsce. Położyłem się obok niej przytulając ją do siebie
-Dziękuję Ci Zayn za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Tyle Ci zawdzięczam a Ty mi co?
-A Ty nosisz moje dziecko i mnie kochasz. To najważniejsze
-Naprawdę?
-Tak. Pomyślałem sobie, że może gdzieś wyjedziemy
-Gdzie?
-Do Brandford
-Tylko nie tam. Za dużo złych wspomnień
-No to może do Nowego Jorku albo gdzieindziej. Byle by zacząć nowe życie. Wszystko od początku. Tylko Ty, ja i nasze dziecko. Wiem, że na początku będzie ciężko, bo wspomnienia będą wracały, ale damy sobie radę
-Nie wiem Zayn. Teraz wyjechać? A co z Harry’m? A Niall? Nie mogę zostawić Camili
-Obiecałem Harry’emu się tobą zająć. Tam  byłoby najlepiej
-Nie wiem sama
-Zastanów się. Nie będę na Ciebie nalegał, ale ja uważam, że to dobry pomysł. Obiecaj mi, że się zastanowisz
-Dobrze. Obiecuję

sobota, 17 października 2015

Rozdział 29

Wysiadłem z samochodu i oparłem się o maskę. Lucy położyła rękę na moim ramieniu
-Przepraszam. Nie jestem pewna, ale okres mi się spóźnia prawie miesiąc, mam mdłości-spojrzałem prosto w jej oczy. Podniosłem ją i zakręciłem wokół  własnej osi
-Będę tatą-posadziłem ją na masce i złączyłem nasze usta w pocałunku. Położyła ręce na moim karku
-Nie jesteś zły?
-Żartujesz? Cieszę się. Będę tatą
-Ale to nie jest pewne
-Jedziemy do lekarza
-Teraz
-Tak teraz. Muszę zobaczyć czy nie zrobiłem mu krzywdy w nocy-wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do lekarza
-Myślałam, że będziesz zły
-Cieszę się jak nie wiem co. Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham-zaparkowałem pod przychodnią. Weszliśmy do środka. Lekarz zgodził się przyjąć Lucy. Zrobił jej USG. Siedziałem przy niej i trzymałem jej dłoń
-Zgadza się. Jesteś w ciąży. Piąty tydzień-lekarz pokazał nam na monitorze małą fasolkę, która jest naszym małym skarbem. Pocałowałem ją w dłoń. Po 15 minutach wyszliśmy z gabinetu.
-Będę tatą-krzyknąłem aż wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Przetań-Lucy mnie uciszyła. Pocałowałem ją
-Niech wszyscy wiedzą, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie-pojechaliśmy do szkoły. Akurat w środku pierwszej lekcji. Otworzyłem drzwi Lucy. Jeszcze raz ją pocałowałem
-Muszę coś załatwić
-Zayn gdzie Ty jedziesz?
-Później Ci wszystko wyjaśnię. Będę na drugą lekcję
-Okay
*Oczami Lucy*
Zayn odjechał a ja usiadłam na ławce. Położyłam rękę na brzuchu. Uśmiechnęłam się. Ze szkoły wyszedł James, Harry, Niall, Liam, Louis, Soph, Camila i jakaś dziewczyna
-Gdzie byliście?-spytał Harry
-Musieliśmy coś załatwić
-A gdzie Zayn?
-Też bym chciała wiedzieć. A wy co na lekcji nie jesteście
-Nudy
-Tylko rodzeństwo mi demoralizujecie. A Ty pewnie jesteś dziewczyną Jamesa
-Tak. Lee
-Lucy-Zayn zaparkował swój samochód. Wysiadł z niego i uklęknął przede mną.
W ręku miał czerwone pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a w nim był śliczny pierścionek zaręczynowy.
-Czy Ty Lucy Smith wyjdziesz za mnie?
-Tak. Tak. Tak-Zayn założył pierścionek na mój palec. Wstał i podniósł mnie do góry. Pocałowałam go. Wszyscy bili nam brawo. Postawił mnie na ziemi. Rękę położył na moim brzuchu
-To będzie Frank
-Nie bo Franky
-Czekaj. Jesteś w ciąży
-Yhm…
-I teraz mi to mówisz?-Soph mnie przytuliła
-Bo przed chwilą się o tym dowiedziałam
-Niech będzie. Gratuluję-dziewczyna przytuliła też Zayna. Wszyscy nam pogratulowali. Dzwonek zadzwonił
-Lekcja z ojcem-powiedział James
-Fajnie-odpowiedziałam. Poszliśmy do szkoły. Weszliśmy do sali
-Spóźnieni -powiedział nauczyciel-Horan, Styles, Tomlinson, Payne, James i Kayle-spojrzał na mojego brata i jego dziewczynę-Usiądźcie- weszłam z Zaynem do sali. Wszyscy się na nas spojrzeli. Na biurku siedziała dziewczyna mojego „ojca”
-Przepraszamy za spóźnienie- powiedziałam
-Lucy-spojrzał na mnie
-Czy moja siostra może zostać na lekcji-przede mną stanęła Camila
-T.tak oczywiście- zająkał się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poszliśmy do ławek. Cami usiadła przede mną. Całą lekcje nie słuchałam. Wiedziałam, że po lekcji będzie chciał ze mną, Jamesem i Camilą rozmawiać
-Zabiję Cię-powiedział Niall
-Za co?
-Bo mi do szkoły kazałaś iść
-Ja?
-Tak
-Nie. Ja powiedziałam, że ja wracam do szkoły a was nie zmuszałam-dzwonek zadzwonił
-W końcu-powiedział Louis. Do mojej  ławki podszedł nauczyciel
-Zostań z Jamesem i Camilą
-Zostać?-spytał Zayn
-Tak-podeszliśmy w czwórkę do biurka
-Co on tu robi-wskazał na Zayna
-To samo co ona
-My bierzemy ślub
-My też
-Dobrze. Camila-chciał ją przytulić ale Cam go spoliczkowała
-Zabiłeś mamę. Nie wierzysz, że żyłam
-James też nie-chciał się bronić
-Ale on nie jest takim sukinsynem jak Ty
-Uważaj na słowa
-Nie mów mi co mam robić. Nie jesteś moim ojcem
-Lucy wasza mama mnie zdradziła, ale to nie znaczy, że nie kocham was tak samo
-Kochałeś ją?-spytał James
-Tak
-To dlaczego ją zabiłeś-James wyszedł z sali
-Nastawiasz własne dzieci przeciwko mnie
-Nie ja po prostu ich nie okłamuję
-Camila możesz wyjść
-Nie
-Cami idź
-Okay
-On też
-Zayn wyjdzie jak ona też
-Kochanie
-Już idę
-Będę stał za drzwiami-oboje wyszli
-Nie zabiłem twojej mamy
-Nie wierzę Ci. Wtedy co mama zginęła, byłeś z nią w samochodzie. Wiozłeś ją do lekarza, bo źle się czuła. Nie była w stanie prowadzić. A tak nagle znalazła się na miejscu kierowcy. Myślisz, że nie wiem. Przez Ciebie zginęli niewinni ludzie
-Kto?
-Rodzice Zayna. Nie ujdzie Ci to. Zayn chcę się zemścić. A ja mu pomogę
-Lucy błagam uwierz mi, nie zabiłem twojej mamy-drzwi od sali się otworzyły. Do środka weszła Soph
-Niall pojechał na wyścigi

sobota, 3 października 2015

Rozdział 28

Obudziłam się wtulona w Zayna. Potrzebowałam jego bliskości. Pocałowałam go w policzek i wstałam z łóżka. Założyłam jego koszulkę i poszłam do pokoju Darcy. Usiadłam na jej łóżku a do ręki wzięłam jej zdjęcie. Łza spłynęła po moim policzku prosto na zdjęcie. Tak mi jej brakuję. Mam nadzieję, że Luke dobrze się nią opiekuje. Nawet nie wiem kiedy do pokoju wszedł James z Camilą. Cam położyła głowę na moim ramieniu a James złapał mnie za rękę.
-Ma twoje oczy-Cami wytarła mokry ślad
-I uśmiech-dodał James-Cała była do Ciebie podobna. Miała twój charakter a Ty odziedziczyłaś go po..
-Mamie. Wiem. Czemu Ci których tak mocno kochamy odchodzą?
-Nie wiem. Ale pamiętaj masz nas
-James ja przepraszam za to jak Cię traktowałam
-Rozumiem i nie mam do Ciebie pretensji
-Kocham was. Wiecie
-My Ciebie też
-Chodźcie zrobię śniadanie-wyszliśmy z pokoju. James z Cam zeszli na dół a ja zajrzałam do Zayna. Spał słodko. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zeszłam na dół. Mój brat robił kawę
-Zrobić Ci?
-Poproszę-podał Cam kubek a potem zrobił mi
-Dzięki-upiłam łyk i odstawiłam kubek na blat. Wyjęłam patelnie i wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników. W między czasie do kuchni przyszedł Harry
-A cóż to się stało, że Lucy robi śniadanie
-Zabawny-Jamesowi zadzwonił telefon
-Hej..Teraz..Bardzo kusząca propozycja..Dobrze..Ja też
-Kto to?-spytałam
-Muszę lecieć
-Pytam się kto to?
-Oj Lucy
-Jestem starsza, więc musisz mi odpowiedzieć
-Tylko o dziesięć minut
-Zawsze coś
-Do dziewczyny
-Masz dziewczynę?
-Tak. Już serio muszę iść. Papa
-Chcę ją poznać-chyba już nie usłyszał
-Nie. Życie jest beznadziejne. Ty masz Zayna. On ma jakąś dziewczynę. A ja?-Cam położyłam głowę na stole
-Na pewno znajdziesz chłopaka. Nie bój się. Jesteś bardzo ładną dziewczyną-Liam pogłaskał ją po plecach
-Serio?-spojrzała na niego. Wytarł łzę z jej policzka. Zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Rzuciłam nożem tak, żeby przeleciał między ich głowami
-Nie radzę-poszłam po nóż
-A co mi zrobisz?-jedną ręką oparłam o stół a w drugiej trzymałam nóż, przed jego twarzą
-Tym nożem pozbawię Cię, najcenniejszego skarbu-nie wiedział o co chodzi, więc spojrzałam na dół. Momentalnie zakrył kroczę rękoma
-Ona nie żartuję-do rozmowy wtrącił się Harry
-Siostra masz dobry rzut, ale co by było gdybyś nie wycelowała dobrze
-Nie ma takiej możliwość. Ona zawsze dobrze celuje-Harry wypił moją kawę. DO kuchni wszedł Niall, Louis, Soph i Ellie
-A Ty na serio to zrobisz?-spytał mnie Liam
-Jak ją skrzywdzisz to tak
-Co nas ominęło?-spytał Louis
-Lucy, chce pozbawić Liama najcenniejszego skarbu, a ja nie wiem o co chodzi-Harry się uśmiechnął. Niall z Louis'm się zaśmiali, bo domyślili się o co chodzi.
-Słuchaj Camila. Lucy chcę pozbawić Liama-zaczął Louis
-Odetnie mi chuja
-Jednak wolałam nie wiedzieć-poczułam ręce na swojej talii. Zayn pocałował mnie w ramię
-Dzień dobry kochanie
-Byłaś cudowna-wyszeptał mi do ucha
-Tylko następnym razem nie pytaj mnie pięć razy czy jestem pewna, bo się rozmyśle
-Dobrze Kwiatuszku
-O czym wy tak szepczecie?-spytał Niall
-O Tobie-postawiłam talerz z naleśnikami na stole. Każdy wziął po dwa naleśniki. Usiadłam na kolanach Zayna. Raz on mnie karmił a raz ja jego. W między czasie się całowaliśmy
-Dzisiaj wyścig-powiedział Harry
-Kto się ściga?-spytałam
-Ja
-Niall myślę, że to zły pomysł. Trzeba z tym skończyć tam jest coraz niebezpieczniej
-Ostatni raz. Lucy. Proszę. Daj mi ostatni raz wygrać
-Nie wiem Niall
-Lucy ma racje. Trzeba z tym skończyć
-No dobra. Niech wam będzie
-Niall nie obrażaj się
-Nie obraziłem się
-Idziemy dziś do szkoły?-spytał Louis na zmianę tematu. Może to i dobrze
-Tak, znaczy ja idę a wy jak chcecie
-My też pojedziemy. Fajnie było być postrachem szkoły i jak każda laska wskakiwała Ci do łóżka-powiedział Harry
-Ty postrachem szkoły? Raczej Lucy nim była-Harry rzucił w Soph naleśnikiem. Zaśmiałam się
-Idę się naszykować-powiedziałam i wstałam z kolan Zayna. Poszłam do łazienki.Umyłam się i uczesałam. Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się. Gdy zeszłam na dół wszyscy byli już gotowi. Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do szkoły
-Kocham Cię Lucy
-Ja Ciebie też kocham Zayn-Muszę mu powiedzieć o moich przypuszczeniach. A jeśli okażą się prawdą. Boję się, że mnie zostawi
*Oczami Zayna*
Lucy była jakaś inna. Taka cicha. Zamknięta w sobie. Ciągle nad czymś myślała
-Zatrzymaj samochód
-Dlaczego?-trochę mnie to zdziwiło. Może jednak nie jest jeszcze gotowa na to, żeby iść do szkoły
-Proszę zatrzymaj
-Dobrze-zjechałem na pobocze
-Musimy porozmawiać
-Lucy co się stało?-spojrzałem na nią. Jej wzrok był skierowany przed siebie
-Nie jestem pewna
-Mów
-Myślę, że
-Przejdź do konkretów-spojrzała mi w oczy
-Jestem w ciąży

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 27

Siedziałam w pokoju od miesiąca. Pogrzeb Darcy odbył się dwa dni po jej śmierci. Nie mogłam patrzeć, jak chowają jej trumnę. Zayn był cały czas przy mnie. Jestem mu wdzięczna, bo nie pozwoli mi upaść. Odzyskałam Camile, ale straciłam Darcy. Moja mała córeczka nie żyje. Nie mam ochoty na nic. Nie chce pić, jeść, spać, nie mam nawet czym płakać. Jestem wrakiem człowieka. Nie mam już po co żyć. Zayn pilnuję, żebym nie wzięła za dużo leków nasennych czy na uspokojenie. Tak dużo mu zawdzięczam. Luke'a też nie ma. Soph jest załamana. Drzwi do pokoju się otworzyły
-Jak się czujesz-spytał Harry siadając na łóżku
-Chce umrzeć
-Nie mów tak. Nie możesz zostawić teraz Zayna czy Camili. Oni są tu dla Ciebie. Lucy co Ty ze sobą zrobiłaś. Nie poznaję Cię. Weź się w garść
-Łatwo Ci powiedzieć? Straciłeś kogoś bliskiego
-Moja dziewczyna umarła na moich rękach. Widziałem jak ją zgwałcili a potem zabili. Jej rodzina również zginęła przeze mnie. Jak tak dalej pójdzie to stracę i Ciebie
-Nie wiedziałam. Przykro mi
-Lucy ja Cię proszę. Weź się w garść. Nie niszcz swojego życie. Darcy nie chciałabym żebyś się obwiniała. Wiesz co przeżywa Zayn, kiedy widzi Cię taką załamaną. Taką bez życia. Żyj dla niego
-Jak on się czuje?
-Kto? Zayn?
-Mhm..
-Jest załamany. Zawsze gdy od Ciebie wychodzi zamyka się w łazience. Wychodzi po pół godzinie z czerwonymi i spuchniętymi oczami od płaczu. Nic nie mówi
-A Soph?
-Płacze, rzadko co mówi, ale jest tu dla Ciebie. Tak jak my wszyscy. Nie odpychaj nas. Dobrze wiesz, że nie uda Ci się to
-Harry
-No
-Przytul mnie
-Dobrze-położyłam się a Harry mnie przytulił. Parę łez spłynęło po moich policzkach aż w końcu zasnęłam
~*~
Obudziłam się i zobaczyłam Zayna. Siedział na brzegu łóżka. Podniosłam się i go objęłam z tyłu
-Zayn-wyszeptałam. Nic nie odpowiedział tylko odwrócił swoją głowę w moją stronę. Zacisnęłam usta widząc go w takim stanie. Oczy spuchnięte od płaczu. Sińce pod nimi. Twarz bardzo chuda zresztą jak reszta ciała. Usiadłam mu na kolanach. Zabrałam włosy z jego twarzy. On tylko na mnie patrzył. Pogłaskałam go po policzku. Po czym musnęłam jego usta. Pierwszy raz od miesiąca jesteśmy tak blisko. Spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy. Łza spływała mu po policzku. Wytarłam ją-Proszę powiedz coś-wyszeptałam jeszcze ciszej
-Kocham Cię-tym razem on musną moje usta
-Jadłeś coś?
-Tyle samo co Ty
-Pewnie też nie spałeś?
-Cały czas byłem przy Tobie i patrzyłem jak Ty śpisz
-Przepraszam-schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Zayn mocniej mnie przytulił
-Pierwszy raz zasnęłaś bez proszków
-Darcy i Luke nade mną czuwają-Zayn pocałował mnie w czubek głowy-I Ty oczywiście-spojrzałam prosto w jego oczy. Zayn delikatnie zbliżył swoją głowę do mojej. Nasze usta dzieliły centymetry, gdy ktoś wszedł do pokoju. Była to Camila
-Lucy przepraszam, że Ci to mówię, i że przeszkadzam, ale Harry chce się bić z Olivierem
-Olivierem? Co on tu robi?-spytałam wstając. Zeszłam na dół. Harry trzymał Oliviera za marynarkę
-Harry zostaw go-na moje słowa puścił go-Czego tu chcesz?
-Mój przyjaciel nie wziął pieniędzy za operację, stwierdziłem, że Ci je oddam-wzięłam od niego pieniądze
-A teraz mógłbyś sobie iść. Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć
-Lucy
-Wyjdź
-Daj mi się wytłumaczyć
-Powiedziała, żebyś wyszedł-Harry wypchał go za drzwi. Spojrzałam na Soph. Miała na sobie czarną sukienkę. Usiadłam obok niej. W ręku trzymała zdjęcie. Był na nim Luke, ja i ona
-Soph ja
-Nawet nie próbuj mnie przepraszać. Nie jestem na Ciebie zła. Tylko na tego debila, że mi nic nie powiedział, ale mimo to jestem mu wdzięczna za to, że Ciebie uratował-przytuliła mnie. Pocałowałam ją w policzek-Kocham Cię Lucy
-Ja Ciebie też
-A mnie kochacie dziewczynki-powiedział Niall. Siadając obok nas. Na kolanach miał talerz z kanapkami. Tak apetycznie one wyglądają. Zabrałam mu jedną
-Tak, kocham Cię za to, że robisz najlepsze kanapki
-Lucy Ty jesz-powiedziała Camila
-To źle?-spytałam
-Nie-zjadłam już swoją kanapkę. Niall na mnie spojrzał
-Chcesz?-pokiwałam głową. Blondyn się uśmiechnął i wręczył mi talerz. Zayn usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego Odwzajemnił mój uśmiech
-Dobrze Cię widzieć Lucy-powiedział Louis
-Was też. Miesiąc temu pochowałam najważniejszą osobę mojego serca. Chciałabym wam podziękować za to, że byliście z nami. Ze mną w tym trudnym czasie
-Nie masz za co dziękować. Ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze będziesz miała nas dość-powiedział Harry
-Co teraz?-spytał Liam
-Chce wrócić do szkoły
-Na pewno?-spytał Zayn z pełną troską
-Tak. Tobie Cam też to radzę. Ojciec powinien wiedzieć, że żyjesz
-Nie chce żeby wiedział
-Camila jesteś podobna do mamy  na pewno Cię pozna. A nie zostawię Cię samej w domu
-Niech będzie-ktoś zapukał do drzwi. Liam poszedł otworzyć
-Lucy do Ciebie
-James-rzuciłam mu się na szyję
-Lucy. Przykro mi z powodu twojej córki
-Skąd wiesz?
-Olivier był u nas
-Cieszę się, że Cię widzę-przytuliłam swojego brata najmocniej jak potrafiłam-Chcę żebyś kogoś zobaczył
-Kogo?-Camila właśnie wyszła z kuchni
-Czy to?
-Tak
-Ale jak to?
-Normalnie
-Eee..Hej
-Cam to jest James-Camila przytuliła się do niego
-Jesteś strasznie podobna do mamy
-Lucy mówi to samo
-Miałaś rację. Ty nigdy się nie poddałaś
-Nauczyła mnie tego mama
-Ciesze się, że mam was we dwie przy sobie-James przytulił nas obie
-Ja się cieszę, że mam was wszystkich-podeszłam do Zayna-A najbardziej ciebie-pocałowałam go. Tego właśnie chciałam. Tak bardzo mocno go kocham, że nawet nie jestem w stanie tego opisać






Trochę taki krótki. Trochę taki beznadziejny. Trochę taki...................................................................
Jak tam zaraz szkoła? Chce się wracać, bo ja sama nie wiem. Przepraszam, że znowu musieliście czekać. Kocham was z całego serduszka <3

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 26

Miałam już pieniądze. Jechałam właśnie do Oliviera. Zaparkowałam samochód i zapukałam. Otworzył mi drzwi, widać było, że dopiero wstał
-Lucy-powiedział ziewając
-Masz tu pieniądze na operacje
-Lucy Ty krwawisz
-To tylko draśnięcie
-Chodź opatrzę Ci to
-Nie mam czasu
-Zajmie mi to 5 minut a Tobie może wdać się zakażenie i możesz stracić rękę tego chcesz?
-Nie
-No to nie masz wyjścia-weszłam do środka. Usiadłam na kanapie. Olivier poszedł po apteczkę. Wrócił z nią i zrobił mi opatrunek
-O której jest operacja?
-O 14. Przyjadę po was
-Okay
-Boisz się?
-Jak nigdy dotąd. Teraz kiedy ją odzyskałam może umrzeć. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Proszę powiedz, że zrobisz wszystko, żeby ją uratować
-Zrobię, bo też ją kocham
-Dzięki-wyszłam i wsiadłam do samochodu. Nie mam zamiaru czekać do niedzieli, żeby ocalić Camile. Pojechałam nad jezioro nad które zabierała nas mama. Zaparkowałam samochód i poszłam do lasu. Znalazłam domek. Wyjęłam broń i weszłam do środka. Wchodziłam do każdego pomieszczenia. W żadnym nikogo nie było. Ostatnie drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Camile a za nią Luke'a, który przykłada jej nóż do gardła
-Luke-mówiłam przez łzy-Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić? Kurwa jak?
-To nie on-krzyknęła Camila
-Zamknij się-Luke na nią krzyknął
-Przecież to nie Ty.Lucy to był ojciec Rosy. On mnie porwał. Luke zabił go i teraz Rosa się mści. Kazała Luke'owi się z Tobą pokłócić. On chciał mnie uratować
-Widzę, że twoja siostra ma krótki język-Rosa stanęła w drzwiach
-Ty kurwo-chciałam w nią strzelić
-Strzelisz we mnie a ja nacisnę guzik i wszyscy zginiemy. Chcesz zostawić córeczkę. Z tego co mi wiadomo to jest chora. Prawda?
-Odpierdol się od mojej rodziny
-Nie
-Zabij mnie a je wypuść-powiedział Luke
-Jaki dobroczyńca
-Jesteś zwykłą kurwą. Pierdoloną szmatą. Jebaną suką
-Schlebiasz mi. Luke Ty zabijesz swoją koleżaneczkę czy ja mam to zrobić
-Nigdy tego nie zrobię
-Jak wolisz-Rosa wycelowała we mnie
-Nie-krzyknął Luke i chwile później stał przede mną. Osłonił mnie własnym ciałem
-Luke-kucnęłam przy nim
-Przepraszam Lu. Masz fajną córkę-łzy spływały po moich policzkach-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Już się tak nad nim nie użalaj-wstałam. Podeszłam do niej. Kopnęłam ją w rękę tak żeby ten cały pieprzony pilot wyleciał jej z dłoni. Cam szybko go wzięła. Uderzyłam ją i chwyciłam za broń. Postrzeliłam ją w brzuch. Upadła na ziemię
-Jak się czujesz suko
-Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam
-Powiem Ci tylko jedno. Bić się nie potrafisz-strzeliłam w jej głowę
-Lucy-powiedział słabo Luke-Przeproś Zayna ode mnie
-Nie zamykaj oczu. Proszę
-Idźcie już
-Nie zostawię Cię
-To raczej ja Ciebie zostawię-zamknął oczy. Umarł ratując mnie i moja siostrę. Camila przytuliła się do mnie. Też płakała
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że Cię widzę-powiedziała
-Ja też-pocałowałam ją w czoło. Wyszyłyśmy i wsiadłyśmy do samochodu
*Oczami Zayna*
-Kiedy mama przyjedzie?-spytała Darcy
-Już nie długo
-Chodź pobawimy się-powiedział Louis do Darcy
-Dobrze
-Harry dodzwoniłeś się?-spytał Niall
-Nie-ktoś wszedł do domu. Myślałem, że to Lucy ale był to Olivier
-Czego chcesz?-spytałem oschle
-Przeszedłem do Lucy
-Nie ma jej
-Jak to jej nie ma. Przecież była u mnie dziś rano zostawić pieniądze na operację. Zrobiłem jej opatrunek, bo krwawiła
-Jak to krwawiła?
-Była postrzelona w rękę
-Czego od niej chcesz
-Musi podpisać zgodę na operację jaką drugi opiekun
-Gdzie mam podpisać?-spytała Lucy. Stając obok Oliviera. Obok niej stanęła niska blondynka. Obydwie były całe we krwi
-Czyja to krew?-spytała Soph
-Luke'a
-Jak to Luke'a?-momentalnie w oczach Soph zaczęły zbierać się łzy. Lucy podeszła do niej
-Obronił mnie przed strzałem swoim własnym ciałem
-Gdzie on jest?
-Nie żyje-Soph zaczęła płakać. Lucy ją przytuliła-Przepraszam Cię Soph. Tak cholernie Cię przepraszam
-Nie masz za co. Zawsze mówił, że za Tobą to i w ogień by poszedł-Lucy podeszła do mnie a Sopj przytulił Niall
-Zayn-wpadła w moje ramiona-Luke Cię przeprasza za to, że Cię pobił, ale zrobił to, żeby ratować Camile. Ja Ciebie też przepraszam
-Nigdy więcej mi tak nie rób. Rozumiesz-pokiwała głową i wtuliła się we mnie. Ja z całej siły przytuliłem ją do siebie. Tak strasznie się cieszę, że nic jej nie jest
-Gdzie Darcy
-Z Louis'm na górze
-Pójdę wziąć szybki prysznic-poszła na górę. Chwile po niej zeszła Darcy
-Czy mamusia już przyszła? Kto to?-wskazała na blondynkę
-Hej jestem siostrą twojej mamy. Ty pewnie jesteś Darcy-mała pokiwała głową
-Jak masz na imię?
-Camila-Darcy ją przytuliła. Lu zeszła na dół
-Mama-Lucy wzięła mała na ręce-Poznałam ciocię
-Cieszę się-usiadły na kanapie.-Posłuchaj skarbie. Zaraz pojedziemy do szpitala. Tam będziesz miała operację i
-I będę już zdrowa?
-Tak skarbie. Będziesz już zdrowa
-Kocham Cię mamusiu
-Ja Ciebie też-Darcy przytuliła się do mamy. Po policzkach Lucy spłynęły łzy. Szybko je wytarła
-A kto z nami pojedzie?
-To zależy od Ciebie
-Wszyscy
-To pojedziemy wszyscy-powiedział Harry. Wyszliśmy z domu. Ja zabrałam Lucy, Darcy i Camile. Camila siedziała z przodu
-Mamusiu jak wyzdrowieje to pojedziemy do Saff
-Nie wiem spytaj Zayn-Lucy powiedziała łamiącym się głosem
-Oczywiście, że pojedziemy-zaparkowałem przed szpitalem. Poszliśmy za Olivierem. Widziałem coraz większy strach w oczach Lucy. Nigdy nie widziałem jej tak przerażonej. Olivier rozmawiał z dwoma lekarzami
-Lucy to jest doktor, który będzie operował Darcy
-Miło mi Cię poznać
-Jeżeli pan nie uratuje mojej córki to
-Lucy tylko żartuje
*Oczami Lucy*
-Chodź Darcy-powiedział Olivier
-Pa. Skarbie. Zobaczymy się za niedługo-powiedziałam. Po czym ją przytuliłam i pocałowałam w policzek
-Kocham Cię mamusiu
-Ja Ciebie też-Darcy pożegnała się ze wszystkimi i poszła z Olivierem do sali. Ja usiadłam na krześle i zaczęłam płakać
-Zobaczysz wszystko się ułoży-powiedział Zayn i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego

Operacja Darcy trwa już cztery godziny. Czemu tak długo. Mam coraz bardziej złe przeczucia. Z sali wyszedł lekarz. Wszyscy poderwali się z krzeseł
-Bardzo mi przykro-powiedział i odszedł. Przede mną stanął ten drugi lekarz
-Olivier reanimował ją prawie dwie godziny. Niestety nie udało się. Twoja córka nie żyje
-Cooooo??-płakałam. Wbiegłam do sali. Olivier stał przy niej i płakał
-Lucy ja przepr
-Zamknij sie-pocałowałam swoją córkę w główkę. Była taka zimna i blada. Moja mała córeczka. Moja Darcy nie żyje. Zayn mnie przytulił. Straciłam Luke'a, wiarę we wszystko, sens życia i Darcy






Taki trochę smutny ten rozdział. Cholera ja sama teraz płaczę. Nawet nie wiem co mam wam napisać. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie za ten rozdział.
Kocham Was

piątek, 24 lipca 2015

Informacja

Uwaga!

Związku z tym, że w poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie
potem wracam na dwa dni 
znowu wyjeżdżam do końca tygodnia
rozdziały pojawią się od
17 sierpnia
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, 
że tak długo będziecie musieli czekać
Będę sobie pisała w zeszycie,
bo gdy wrócę do domu,
będę od razu wstawiać
mam nadzieję, że mój plan się powiedzie
i
rozdziały będę pojawiały się codziennie
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE


poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 25

Uwaga!!
Rozdział zawiera sceny 18+
Czytasz na własną odpowiedzialność


-Zaraz Ci powiem
-Darcy, Saff idziemy na spacer??-spytała Soph
-Tak-powiedziała Darcy
-To już ubierać się-dodała Ellie. Dziewczyny jeszcze chwilę się pokręciły i wyszły
-No dobra. Wymyśliłem plan-powiedział Harry
-Jaki??-spytałam
-Napad na bank. Jedyne co mi przyszło do głowy
-Okay
-Zgadzasz się??
-A mam inne wyjście. Muszę uratować córkę-ktoś wszedł do domu
-Hej złotko
-Olivier. Czy Ty nauczysz się pukać
-Nie
-Skąd wiedziałeś, że tu mieszkam??
-Nie zapomnij, że moja siostra jest żoną twojego ojca
-Niestety nie da się o tym zapomnieć
-Kto to jest??-spytał Liam
-Ojciec Darcy-odpowiedział mu Zayn
-Jaki ojciec. Tatuś
-Który oddał mi własne dziecko tylko dlatego, że nie stać go żeby ją utrzymać. Taki z Ciebie tatuś, którego boi się własna córka
-Bo Ty jesteś idealną mamusią
-Zamknij się. Po co tu przyszedłeś??
-Chyba, żeby ją leczyć musisz mieć jej badania
-To możesz mi je dać i sobie pójść
-Nie tak prędko. Jak by nie patrzeć to też jest moje dziecko i nie mam serca z kamienia
-Na prawdę?? Ja uważam inaczej
-Nie będę słuchał twoich uwag. Rozmawiałem z najlepszym lekarzem jakiego znam i on zgodził się zoperować Darcy, ale nie za darmo, bo już nie operuję. Ja będę mu asystował i mój przyjaciel
-Nie ufam Ci
-Myślisz, że chciałbym śmierci własnego dziecka
-Nie wiem. Jesteś do wszystkiego zdolny
-Proszę Lucy zaufaj mi
-Mówisz mi to po tym jak mnie dwa razy zgwałciłeś i zabrałeś mi dziecko. A oddałeś tylko dlatego, że nie masz pieniędzy
-Ile razy będziesz mi to wypominać
-Do końca swojego życia
-To chociaż na razie mnie wysłuchaj
-Niech Ci będzie
-Okay. Profesor Stank zgodził się zoperować Darcy za 20 tysięcy i drugie 20 dla Kevina
-A Ty co z tego będziesz miał??
-Życie dziecka
-Powiedzmy, że Ci wierzę. Kiedy by odbyła się ta operacja??
-Za tydzień
-Harry dasz radę zdobyć te pieniądze w tak krótkim czasie
-Tak
-Louis wchodzisz??
-Jak najbardziej
-Liam??
-Lubię szalone akcję, więc tak
-Niall??
-Fajna jest ta twoja mała. Tak
-Zayn??
-Obiecałem jej, że zrobie wszystko by była bezpieczna. Nie mogę jej zawieść. Tak
-Decyzja należy do Ciebie-powiedziała Olivier. Jeżeli akcja nie wypali stracę Darcy. Jeżeli wypali uratuję ją. Jak coś się stanie w trakcie wszyscy będę walczyć o to żeby  zdobyć te pieniądze. Sama nie wiem. Nie chcę nikogo stracić. Ale to jedno słowo, które Darcy do mnie mówi. To słowo "Mama". Gdyby nie ona moje życie było by inne. Do tej pory podejmowałam nierozsądne decyzje. Najwyższy czas dorosnąć i podejmować słuszne decyzje
-Zrobię to sama
-Odbiło Ci??-krzyknął Zayn
-Nie. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich
-Zayn daj dojść do słowa Lucy-powiedział Harry-Dlaczego tak uważasz??
-Jak akcja nie wypali stracę Darcy. Jak wypali nie stracę jej. Ale jeśli coś pójdzie nie tak to wiem, że wszyscy zrobicie wszystko żebym wzięła pieniądze i uciekała. A ja nie chcę stracić nikogo. Do tej pory podejmowałam same nierozsądne decyzje
-I ta wydaję Ci się najrozsądniejsza??-przerwał mi Zayn
-A co Ty byś zrobił na moim miejscu??
-Nie wiem, ale możesz zapomnieć, że sama weźmiesz udział w tej akcji
-Bo Ty mi tego zabronisz??
-Jestem twoim chłopakiem i chyba mam prawa
-Mną rządzić??
-Nie to miałem na myśli
-Jakoś Ci nie wierzę. Olivier czy da radę przyspieszyć jakąś tą operację
-Nie wiem. Mogę spróbować
-Okay to daj mi znać
-Jasne-Olivier wyszedł. Ja poszłam do kuchni
-Porozmawiajmy-powiedział Zayn
-A mamy o czym. Podjęłam decyzję i jej już nie zmienię, więc nie wiem o czym Ty chcesz rozmawiać
-Lucy martwię się o Ciebie
-Ja o Ciebie też dlatego taka jest moja decyzja
-Jesteś uparta. Dobrze jak chcesz tylko nie proś mnie o pomoc. Jeśli zmienisz decyzję
-Nie mam zamiaru-do domu weszły dziewczyny. Poszła do salonu
-Lucy chciałam się pożegnać. Ciotka po mnie przyjechała i muszę już wracać do domu. Dziękuję za wszystko-Saff przytuliła mnie. Zayn nawet nie spojrzał na mnie. Jeśli ma zamiar obrażać się za to, że się o niego martwię to proszę bardzo
-To ja Ci dziękuję za zajęcie się Darcy
-Nie ma za co. Masz fajną córkę. Zayn-Saff przytuliła się do niego. Po jej policzkach spływały łzy.-Kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też. Nie płacz. Nie długo was odwiedzę
-Obiecujesz??
-Obiecuję-pocałował ją w czubek głowy. Darcy podbiegła do Saff i mocno ją przytuliła
-Będę tęsknić-Darcy płakała
-Ja też-wzięłam moja córkę na ręce. Mała wtuliła się we mnie
-Pa wszystkim-powiedziała Saff i wyszła
-Ej nie płacz. Nie długo odwiedzimy Saff. Co Ty na to-Zayn zabrał mi Darcy
-Dobrze-wytarła oczka. Starałam się ukryć łzy
-Idę. Do sklepu po...po mleko-wzięłam telefon i wyszłam z domu. Po zamknięciu drzwi łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Moja Darcy bardziej kocha mojego Zayn'a. Mój telefon zadzwonił. Olivier
-Hallo
-Jutro albo za tydzień
-Ale co jutro albo za tydzień??
-Operacja Darcy
-Aa..Okay. Jak oni chcą te pieniądze??
-Do ręki. Połowę przed operacją a drugą połowę po
-Okay. O której??
-10 rano
-Okay
-Zgadzasz się na jutro
-Tak
-Dobrze. Później dam Ci więcej informacji
-Okay. Będę czekać
Rozłączyłam się. Mam nadzieję, że uda mi się uratować Darcy. Choć i tak jestem okropną matką. Myślałam, że dam radę się nią zająć. Ale jak zwykle nie wyszło mi. Czemu zawsze co postanowię to nigdy mi nie wychodzi?? Nie mogę użalać się nad  sobą. Mam do wykonania akcje. Może wszystko pójdzie zgodnie z planem. Choć znając mnie i moje szczęście wszystko jest możliwe. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda
*Oczami Zayn'a*
Lucy wyszła cztery godziny temu i jeszcze nie wróciła. Nie odbiera moich telefonów. Martwię się o nią. Ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem otworzyć z nadzieję, że to Lucy. Ale niestety nie. Była to ta dziewczyna co dziś rano przyszła. Za nic nie przypomnę sobie jej imienia
-Jest Lucy
-Nie mam-powiedziałem oschle
-A możesz jej to przekazać-wyciągnęła do mnie jakąś kopertę. Wziąłem ją
-Przekaże. Coś jeszcze??
-Tak. Powiedz jej że przyjdę jutro
-Okay. Cześć-zamknąłem drzwi. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Usiadłem na kanapie. Przyglądając się kopercie. Ciekawe co przede mną ukrywa. Może już mnie nie kocha. Przeczytać czy nie przeczytać?? Jeśli to zrobię będzie zła. A jeśli nie to mogę nie dowiedzieć się prawdy. Sam nie wiem co o tym myśleć. Przeczytam tylko kawałek. Potem schowam i Lucy się nie dowie
Droga Lu
Cieszę się że jesteś szczęśliwa z Zayn'em. Na pewno musi być słodki jesli zdobył twoje serce. I oczywiście, że muszę go poznać. Pamiętaj jeśli zrobi Ci krzywdę to mnie popamięta. Choć mogę się założyć, że twoi znajomi też mu pokażą jak powinien się zachować w stosunku do Ciebie. Nie mogę uwierzyć, że mama nie żyje. Mam nadzieję, że znajdzie tego sukinsyna co spowodował wypadek. Przykro mi też, że rodzice Zayn'a zginęli. Naprawdę Smith nie jest twoim ojcem. Najwidoczniej nie był wystarczająco dobry dla mamy jak ona go zdradziła. Dobrze mu tak. Serio ożenił się z dziwką. A ten jej brat to pieprzony frajer. Jak on mógł Cię zgwałcić. Co za sukinsyn. Już się nie mogę doczekać jak poznam twoją Darcy. Na pewno jest taka fajna jak jej mama. Tylko szkoda, że jest chora. Ale na pewno znajdziesz jakieś rozwiązaniem. Dla Ciebie nie ma rzeczy nie możliwych. Jesteś silną dziewczyną. Razem damy radę. I z chęcią poznam twoich znajomych. A jest jakieś ciacho. Po za twoim Zayn'em oczywiście.
Dobra. Przejdźmy do konkretów. Jednak w sobotę będą mnie przewozić na lotnisko, bo chcą mnie wywieść do Stanów Zjednoczonych. O 10 mam już jechać. Pamiętasz jak mama zabierała nas do domku nad jezioro?? To w tym lesie jestem ja. Pamiętaj jeśli się nie uda. Nie będę miała Ci tego za złe, bo wiem, że na pewno zrobisz wszystko co w twojej mocy żeby mnie uratować. Pamiętaj też że mimo wszystko zawsze będę Cię kochać. Rosa powie Ci więcej informacji. Kocham Cię z całego serca
Twoja Cam
-Z tego co mi wiadomo to list jest adresowany do mnie. Chyba, że chcesz popisać z moją siostrą-powiedziała Lucy stająca obok kanapy
-Lucy ja przepraszam. Nie chciałem, ale nie powiedziałaś mi kim była ta dziewczyna. Myślałem, że już nie chcesz ze mną być. Wiem nie powinien czytać twojego listu. Ale dlaczego mi nie powiedziałaś o tym wszystkim. Przecież obiecałem Ci, że pomogę Ci odnaleźć twoją siostrę
-Piszę z nią od wczoraj. Miałam Ci powiedzieć, ale zacząłeś na mnie krzyczeć
-Bo się o Ciebie martwię
-Przepraszam. Nie chciałam się z Tobą kłócić. Przepraszam
-Ja też przepraszam-Lu przytuliła się do mnie. Pocałowałem ją w skroń.-Ale nie weźmiesz sama udziału w tej akcji
-Zayn nie rozmawiajmy teraz o tym
-Dobrze
-Co Camila napisała
-Że cieszy się, że jesteśmy razem. Że nie może uwierzyć, że mama nie żyje. Jest jej przykro, że moi rodzice nie żyją. Twoja siostra jak na 15 lat ma bogate słownictwo. Najwidoczniej wdała się w starszą siostrę
-Ej-uderzyła mnie lekko w ramię
-No co. Taka prawda
-Darcy śpi??
-Tak a co??-spytałem. Lucy usiadła okrakiem na moich nogach. Zaczęła mnie całować. Taka niewinna  a takie rzeczy w głowie. Kto by pomyślał. Zdjąłem jej bluzkę. Miała śliczny koronkowy biały stanik. Taki seksowny
-Majtki też masz do kompletu??
-Nie wiem zobacz. Wstała i zaczęła iść na górę. Poszedłem za nią. Tak seksownie się ruszała. Idąc po schodach zaczęła ściągać stanik. Rzuciła go do mnie. Kurwa dlaczego ona mi to robi. Odwróciła się przodem. Zeszła parę stopni niżej i tym sposobem dzielił nas jeden stopień. Pocałowała mnie. Wplotła palce w moje włosy. Jęknąłem z zadowolenie. Lucy pozbyła się mojej koszulki. Zaczęłam całować jej piersi. Nie była mi dłużna. Złapała za moje korcze lekko ściskając. Uśmiechnąłem się do niej. Odsunęła się ode mnie i poszła dalej. Stanęła i odpięła swoje spodnie. Powoli zsunęła je z nóg. Wyszła z nich. Miała na sobie białe stringi. Kurwa tak seksownie wyglądała. Czułem jak erekcja rośnie mi w spodniach. Nawet nie wiem kiedy Lucy ściągnęła stringi. Zatrzymała się. Podszedłem do niej. Przysunęła się do mnie. Zacząłem masować jej biust schodząc niżej aż wreszcie dotarłem do jej krocza. Włożyłem w nią dwa palce. Jęknęła z podniecenia. Wyjąłem palce z niej. Oblizałem je
-Jesteś pyszna i niegrzeczna
-To Ty na mnie tak działasz-wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem na łóżku
-Koniec gry wstępnej. Pora przejść do konkretów-pocałowałem ją. Lucy zdjęłam moje spodnie. Zostałem w samych bokserkach. Całowałem jej szyję, dekolt, brzuch. W końcu włożyłem w nią swój język. Lucy wiła się pode mną. Jęczała. Jej oddech przyśpieszył. Wyjąłem z niej język, zdjąłem bokserki i bez ostrzeżenia wszedłem w nią. Wygięła się w łuk. Poruszałem się coraz szybciej i mocniej. Lucy jęczała z każdym moim ruchem.
-Z...Za..Zayn j...ju..już n..ni..nie m..mo..mogę-wysapała
-Jeszcze chwila-powiedziałem. Zrobiłem jeszcze parę ostrych ruchów i doszliśmy razem. Opadłem obok Lucy. Pocałowała mnie namiętnie i położyła głowę na moim torsie. Po chwili zasnęliśmy
~*~
Obudziłem się rano sam w łóżku. Przypomniałem sobie wczorajszą noc. Na samą myśl uśmiechnąłem się. Spojrzałem na zegarek. 6:38. Ubrałem się i wszedłem na dół. Na stoliku leżała kartka.
"Jak przyjdzie Rosa to proszę daj jej ten list dla Cami"
Musiałem przeczytać list, który napisała do Cam. Może dowiem się gdzie jest
Droga Cam
Na pewno nam się uda. Nie martw się. Sama powiedziałaś, że dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych. W nocy przeżyłam cudowną noc z Zayn'em. Był taki brutalny a zarazem delikatny. Jest taki kochany. Ale teraz muszę się szykować. Idę na akcję żeby zdobyć pieniądze na operacje dla Darcy. Idę sama, bo nie chcę nikogo stracić. Kocham Cię z całego serca. Już nie długo będziemy razem
Twoja Lucy
Kurwa dlaczego poszła sama. Nie wierzę, że to zrobiła. Jak coś się jej stanie







Wiem. Bez sensu.
Zdecydowanie nie umiem pisać scen 18+. Ale mam nadzieję, że jakoś da się przeczytać.
Co myślicie o zachowaniu Lucy?? Co Zayn zrobi?? Czy Lucy coś się stanie??
Odpowiadajcie na pytanie w komentarzach.
Kocham Was

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 24

-Co?? Jak to od mojej siostry?? Ona żyje??
-Żyje i tęskni za tobą
-Proszę powiedz mi wszystko. Kto ją porwał?? Gdzie ona jest??
-Ja nie mogę Ci tego powiedzieć. Zakaz od Camila'i. Ale mam dla Ciebie list od niej. Spotkamy się jutro, jeżeli masz coś dla niej do przekazania. W tym liście jest wszystko wyjaśnione. Proszę nie spiesz się, bo inaczej nie odzyskasz już siostry
-Dobrze. Dziękuję
-Jesteście bardzo do siebie podobne. Muszę już iść
-Dobrze-dziewczyna odeszła. Spojrzałam na kartkę, którą mi dała. Weszłam do domu. Usiadłam na kanapie. Zaczęłam czytać list od Cam
Droga Lucy
Nie martw się o mnie. Nie jest mi to źle. jestem cała i zdrowa. W miarę dobrze mnie traktują, ale mimo to chcę do domu. Do mamy, taty, Jamesa a przede wszystkim Ciebie. To Ty mnie ratowałaś. Kocham Cię. Nie wiem co u was?? Wiem tylko, że nie mieszkacie już w Brandford. Razem ułożyły plan, żeby mnie stąd wyciągnąć. Tylko proszę nie spiesz się, bo nic nam nie wyjdzie. Za tydzień mam jechać gdzie indziej wtedy będzie najlepsza okazja. Szczegóły podam Ci później. Ale chcę żebyś wiedziała, że nawet gdy nam nie wyjdzie to bardzo mocno Cię kocham i nie przestanę. Jeśli dobrze pójdzie to już nie długo będziemy znowu razem. Kocham Cię
Twoja Cam
Ps Pozdrów rodziców i Jamesa
Wytarłam łzy. Maja Camila żyje i już nie długo będziemy razem. Wzięłam kartkę i długopis. Zaczęłam pisać
Droga Cam
Jest tyle rzeczy które powinnaś wiedzieć. Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Może od tego, że mam nie żyje. Zginęła w wypadku razem z rodzicami Zayn'a. Ojciec ożenił się ponownie z dziwką. Dosłownie. Jej brat mnie zgwałcił. Zaczęłam brać. Byłam na odwyku. Tam dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Urodziłam córeczkę. Darcy, która jest chora na białaczkę. Mieszkamy w Londynie. Poznałam nowych przyjaciół. Mam swój własny tor na którym rządzę. Dowiedziałam się, że Smith nie jest moim ojcem. Jestem z Zayn'em. Bardzo mi pomaga. Obiecał mi, że pomorze mi Cię znaleźć. A pomyśleć, że w Brandford go nienawidziłam. A teraz go kocham. Mamy podejrzenia, że Smith zabił mamę i przy okazji rodziców Zayn'a. Ale nawet jeśli to nie on to znajdziemy tego sukinsyna i pożałuję, że spowodował ten wypadek. Na pewno mam się uda. Nie długo będzie siedzieć tu razem i rozmawiać, śmiać się. Zayn będzie zajmował się Darcy. Mama byłaby z nas dumna. A może zaprosimy Jamesa i Harry'ego. Harry to mój przyrodni brat. Na pewno go polubisz. Tak samo jak Zayn'a. Soph, Ellie, Louis'ego, Liam'a i Niall'a. Bardzo mi Cię brakuję. Tak cholernie za Tobą tęsknie. Wytatuowałam sobie Twoje imię na żebrach i mamy i Darcy i mam zamiar też Zayn'a może i Jamesa i Harry'ego. Kocham Cię siostrzyczko. Już nie długo
Twoja Lu
Schowałam list do koperty. Położyłam go na stoliku i poszłam do łazienki. Umyłam się. Gdy szłam do sypialni zajrzałam do dziewczyn. Spały jak zabite. Uśmiechnęłam się na ten widok. Weszłam do sypialni. Rozebrałam się i założyłam koszulkę Zayn'a. Położyłam się na łóżku. Po chwili Zayn się do mnie przytulił. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam
***
Obudziłam się pierwsza. Zayn cicho chrapał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wstałam i ubrałam się po czym poszłam do łazienki, gdzie odbyłam poranną toaletę. Zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam robić śniadanie dla nas wszystkich. Usmażyłam tosty i jajecznicę. Do kuchni zeszła Saff i Darcy
-Dzień dobry skarbie-pocałowałam Darcy w policzek-Hej Saff. Głodne??
-Tak-krzyknęły razem. Nałożyłam im na talerz i postawiłam na stole. 
-Proszę-dziewczyny zaczęły wcinać. Jak już zjadły to poszłyśmy do salonu obejrzeć film. Po filmie Zayn zszedł do nas
-Już się wyspałeś??-spytała Saff
-No. Jadłyście już śniadanie??
-Tak
-A zostawiłyście coś dla mnie??
-Nie-powiedziała Darcy
-Ale zaraz Ci coś zrobie-powiedziałam
-Moja kochana-Zayn czule mnie pocałował
-Błeeee....-powiedziała Saff i Darcy. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam mu to samo co my jadłyśmy. Poczułam ciepłe ręce na biodrach
-Kocham Cię wiesz
-Wiem
-Lulu a co Ty na to, żebyśmy gdzieś poszli dzisiaj??
-To gdzieś czyli gdzie??
-Nie wiem
-A co z dziewczynami??
-Saff jedzie dziś do Brandford a Darcy możemy wziąć ze sobą i pójdziemy do wesołego miasteczka
-Sama nie wiem
-Dlaczego??
-A jak to zaszkodzi Darcy
-To też fakt-Zayn mnie pocałował
-A to za co??
-Za to, że jesteś ładna-znowu mnie pocałował-A to za to, że Cię kocham-teraz ja go pocałowałam
-Te gołąbki chodźcie do salonu-powiedział Liam
-Co wy tu robicie??-spytałam razem z Zayn'em. Był Louis, Liam, Harry, Niall, Soph i Ellie
-Trzeba dokończyć naszą wczorajszą rozmowę-powiedział Harry
-Jak się czujesz Zayn??-spytał go Louis
-Już dobrze
-Okay. Ellie i Soph zabierzecie dziewczyny na spacer-powiedział Niall. Ktoś zapukał do drzwi. Zayn poszedł otworzyć
-Lu znasz tą dziewczynę. Twierdzi, że byłyście umówione-spojrzałam w jego stronę. To dziewczyna co wczoraj dała mi list od Cami
-Tak. Hej
-Hej. Masz??
-Tak-wzięłam list i podałam jej-A powiesz mi chociaż jak masz na imię??
-Rosa
-Dziękuję Ci za wszystko
-Nie masz za co. Mi też to się nie podoba. I proszę wiedz, że ja i mój brat pomożemy wam. Przyjdę wieczorem
-Okay. A mam prośbę
-No
-Jak byś mogła być przy niej gdy będzie czytała ten list
-Zawsze przy niej jestem 
-Dobrze
-Do zobaczenia-Rosa wyszła
-Kto to był??-spytał Zayn

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 23

Harry nic nie mówił
-Proszę powiedz coś. Ta cisza mnie dobija. Harry. Proszę
-Przepraszam
-Za co?? Za co mnie przepraszasz?? Ta raczej ja powinnam Cię przeprosić
-A Ty niby za co??
-Za wszystko-Harry mnie przytulił
-Kocham Cię Lucy
-Kocham Cię-odpowiedziałam mu. Do kuchni wszedł Liam
-Co to za bachor w salonie??-spytał
-Ja Ci zaraz dam bachor-powiedziałam przez zaciśnięte zęby
-Ooo...Widzę, że już jesteście. Chodzicie do salonu. Zanim Cię Lucy zabije-powiedział Harry.
-Gdzie Darcy??
-Na górze z Saff-powiedział Zayn
-Kim jest ta mała??-spytał Louis
-Moją córka-wszystkich zdziwiła moja odpowiedź po za Harry'm i Zayn'em.
-A możesz mi powiedzieć, po jakiego chuja ściągałaś mnie tu w niedzielę-powiedział zirytowany Luke
-Może trochę grzeczniej-odpysknęłam mu
-Jak będę chciał to kurwa będę mówił grzecznie a jak nie to nie. I się kurwa przyzwyczaj-czuję, że związek Luke'a z Wali źle na niego wpływa
-A Ty stary co?? Okres masz??-zaśmiał się Niall. Po chwili wszyscy poza mną.
-Zamknij się, jeżeli nie chcesz mieć buźki obitej-dobra przestało być zabawnie
-Luke-upomniał go Harry-Okay Lu mów co jest
-Darcy na białaczkę a ja nie mam pieniędzy na jej operację...
-Więc wymagasz od nas żebyśmy narażali swoje życie dla twojej pieprzonej córeczki-przerwał mi Luke-Trzeba było się nie puszczać. Nie miałabyś teraz problemu. A jak już dałaś dupy to trzeba było się zabezpieczyć a nie teraz my mamy narażać swoje życie dla tego bachora-Auć. Lucy nie rozpłacz się. Bądź silna
-O co Ci kurwa chodzi-powiedział Zayn za mnie
-A to twój obrońca??
-Zamknij się. Okay??
-Bo co??
-Najpierw spotykasz się z moją siostrą a teraz krzyczysz na moją dziewczynę i wyzywasz ją od dziwek-Zayn podniósł swój ton głosu
-Nie krzycz na niego-odezwała się Wali
-Nie wtrącaj się
-Będę, bo to chodzi o mojego chłopaka. Mam Ci przypomnieć, że to przez jej matkę rodzice nie żyją. To przez nią Dani się zabiła. Jak Cię upokarzała. Zapomniałeś już o tym wszystkim -Po raz drugi auć
-Wali...
-Nie Zayn ona ma rację
-Jaką rację. Może w stosunku do mnie byłaś suką i nie raz upokarzałaś, ale to nie przez Dani się zabiła. I na pewno moi rodzice nie zginęli, przez twoją mamę. A Ty Wali wracasz jutro do Brandford i nie masz prawa spotykać się z nim
-Jak będzie chciała to się będzie ze mną spotykać-Luke postawił się Zayn'owi. Nie sądziłam, że jest takim chujem.
-Ty już się lepiej nie odzywaj się
-Bo co mi zrobisz??
-Lepiej się zapytać, czego Ci nie zrobię-Luke popchnął Zayn'a. Usiadł na nim i zaczął go bić. Chciałam go odciągnąć ale popchnął mnie i upadłam na podłogę. Harry, Liam i Niall odciągnęli Luke'a, Louis pomógł mi wstać a Soph pobiegła po lód dla Zayn'a. Chłopcy przytrzymali Luke'a pod ścianą. Liam trzymał Wali. Gdy wstałam na nogi podeszłam do tego jebanego sukinsyna. Spoliczkowałam go.
-To za popchniecie mnie-teraz uderzyłam go lewym sierpowym-To za popchnięcie Zayn'a-teraz dostał prawym sierpowym-A to na zapas
-Jesteś jakaś popierdolona-krzyknął
-Ja jestem popierdolona. Do prawdy. Obstawiałabym na Ciebie
-Śmiałaś się ze mnie jak Wali powiedziała, że jesteśmy razem. Zayn nazwał mnie kryminalistą
-I za to naskoczyłeś na mnie i rzuciłeś się na niego??
-Tak jesteś żałosna. Nie chce Cię więcej widzieć na moim torze
-Twoim torze?? To jest mój tor. Pokarzesz się tam choć raz to pożałujesz
-Sorry Luke ale nie chce Cie już w gangu
-Wywalasz mnie??
-Tak
-A pierdolcie się wszyscy-Luke wyszedł
-Zayn nic Ci nie jest??-ukucnęłam przy nim
-Nie. Myślę, że nie
-Nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałam-przytuliłam go
-Ej Kwiatuszku nie płacz. Żyje
-Przepraszam Cię
-Nie masz za co mnie przepraszać
-Chodź pojedziemy już do domu
-Tak
-Lu zorganizujemy tą akcję. Zdobędziemy pieniądze na operację Darcy. Tak swoją drogą to ładne ma imię
-A no tak. Zawsze chciałeś mieć córeczkę o imieniu Darcy. Zapominałam
-No właśnie. Pójdę po nią
-Okay. Pomożecie mi zanieść Zayn'a do samochody
-Jasne-Liam i Louis pomogli Zayn'owi. Niall mnie przytulił
-Będzie dobrze Mała
-Sama już nie wiem Niall
-Ale ja wiem
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Soph. Dziękuję
-Nie masz za co. To raczej ja powinnam Cię przeprosić za mojego brata
-Nie masz na niego wpływu, więc to nie twoja wina
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła??
-A co ja bym bez was zrobiła??-przytuliłam ją. Harry wszedł z Darcy na rękach. Spała. Saff szła za nimi
-Gdzie Wali??-spytała
-Wyszła z Luke'iem
-Aha
-Chodź pojedziesz do nas
-Nie będę wam przeszkadzać??
-No co Ty-uśmiechnęła się do niej
-Lucy
-No co jest??
-Cieszę się, że jesteś z Zayn'em
-Ja też-wyszliśmy na zewnątrz. Harry położył Darcy na kolanach Saff.
-O nie mój drogi. Ty zapomnij, że będziesz prowadzić
-Oj Lucy daj spokój
-Zayn nie dyskutuj, ze mną. Tylko wywalaj stąd
-Jesteś uparta. Mówił Ci to ktoś
-Dużo osób-Zayn przeniósł się na miejsce pasażera-Dziękuję wam
-Nie masz za co Kicia-Liam mnie przytulił
-Jak by co to dzwoń-Louis cmoknął mnie w policzek
-Lu pamiętaj, że jesteś silna i stawisz czoła wszystkim problemom
-Uczyłam się od najlepszysz
-No właśnie. W końcu jesteś moją siostrą
-Inaczej być nie może-Harry mnie przytulił
-Trzymaj się
-Dzięki-wsiadłam do samochodu. Pomachałam im i ruszyłam. Wszyscy spali poza Saff. Zayn tak słodko wyglądał. Po pól godzinie parkowałam pod domem Zayn'a. Wysiadłam i wzięłam na ręce małą.
-Obudzisz Zayn'a
-Yhm...-weszła do środka. Zaniosła Darcy do pokoju gościnnego. Gdy zeszłam na dół  Zayn dopiero wchodził do domu.
-Ty do łóżka. Saff będziesz dziś spać z Darcy. Jutro coś wymyślimy
-Jasne nie ma sprawy-ruszyłam w kierunku drzwi
-A Ty gdzie??-spytał Zayn
-Po rzeczy Darcy
-Okay. Tylko wróć zaraz
-Pomyślę
-Dowcipna-wyszłam z domu. Wyjęłam z bagażnika torbę.
-Przepraszam-powiedziała jakaś dziewczyna
-Tak
-Nazywasz się Lucy Smith
-Tak a o co chodzi??
-Mam wiadomość od twojej siostry


Dzień dobry wszystkim czytelnikom i nie tylko. Co tam u was?? Jak wam się podoba rozdział?? Wiem powtarzam się, ale proszę komentujcie. Wystarczy nawet jedno słowo. Proszę. Wiecie, że was KOCHAM ❤❤❤❤❤❤❤❤
Zapraszam też na inne blogi. Od razu mówię (w sensie piszę) jeżeli pojawiły się jakieś błędy w tym rozdziale to przepraszam, ale pisałam na telefonie.
Do następnego ❤

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 22

Wstałam z łóżka i zaczęłam się  ubierać. Nie odważy się zostawić Darcy pod mostem. Gdyby coś się jej stało nie ręczę za siebie
-Lucy-Zayn złapał mnie za łokcie-Co się stało??-był bardzo spokojny. Taki opanowany
-Olivier chce zostawić Darcy pod mostem. Nie mogę do tego dopuścić. To mój mały skarb-płakałam. Całą się trzęsłam. Nie mogłam się opanować
-Lucy spokojnie. Nie dopuścimy, żeby ten sukinsyn zrobił coś małej. Już po nią jedziemy-Zayn posadził mnie na łóżku. Byłam już ubrana, ale nadal płakałam. Nie dałam rady powstrzymać łez. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w samochodzie. Zayn musiał mnie zanieść.
-Gdzie on mieszka??-spytał. Podałam mu adres. Na światłach Zayn położył rękę na moim kolanie. Moje oczy spotkały się z jego cudownymi miodowymi tęczówkami
-Będzie dobrze Kwiatuszku
-A jeśli nie-spojrzałam w szybę. Padał deszcz
-Nawet tak nie mów. Będzie dobrze-Zayn ruszył. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy pod dom tego chuja. Zayn otworzył mi drzwi,
-Zaczekaj tu na mnie
-Nie ma mowy. Idę z tobą
-Nie Zayn. Zaczekaj
-Już Ci powiedziałem NIE! Jeśli coś Ci zrobi. Więc idę z Tobą, I koniec kropka.-nic mu nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam w stronę drzwi. Zayn ruszył za mną. Weszłam do środka bez pukania.
-Chodź tu gówniaro-krzyknął Olivier
-Mamusia-Darcy zbiegła ze schodów i podbiegła do mnie. Wzięłam ją na ręce-Tata na mnie krzyczy
-Ja zaraz na niego nakrzyczę
-O w końcu się zjawiałaś. I widzę, że nie sama-spojrzał na Zayn'a. Złapałam go za rękę. Olivier wziął jakąś torbę, która stała pod kominkiem
-Tu masz jej rzeczy. A teraz chciałbym z Tobą porozmawiać
-Przecież rozmawiamy
-W cztery oczy
-Nie zostawię Cię tu samej-powiedział Zayn
-Dam sobie radę
-Lucy
-Zayn
-No dobra
-Skarbie to jest Zayn. Pójdziesz z nim do samochodu i tam na mnie poczekacie
-Dobrze-Zayn wziął torbę i złapał małą za rękę
-Jestem Zayn a ty jak masz na imię??
-Darcy
-Bardzo ładnie-wyszli w domu
-Czego chcesz??
-Słuchaj nawet polubiłem tego bachora, ale nie stać mnie na jej utrzymanie. Straciłem pracę a mała jest chora i potrzebuję operacji
-Jak to chora?? Jaka operacja?? O czym Ty człowieku mówisz??
-Darcy ma białaczkę
-Gdyby nie była chora nie oddałbyś mi jej
-Bingo Misiu. Tak sobie pomyślałem, że może powtórzymy to co było 3 lata temu. -podeszłam do niego  z uśmiechem
-Pomarzyć zawsze wolno-walnęłam go w nos-Jesteś zwykłym frajerem
Wyszłam z jego domu. Na dworze stały doniczki z kwiatami. Kopnęłam jedną, drugą, trzecią, czwartą. Chciałam i piątą, ale Zayn mnie powstrzymał
-Co się stało??
-Gdyby nie była chora nie oddałby mnie jej
-Na co jest chora??
-Ma białaczkę. Moja Darcy może umrzeć
-Nawet tak nie myśl. Znajdziemy pieniądze na jej operację
-Jest tylko jeden sposób
-Jaki??
-Akcja
-Jaka akcja??
-No, bo przecież jestem w gangu
-A no tak zapomniałem
-Zawieziesz mnie do Harry'ego
-Oczywiście-Zayn przytulił mnie mocno i pocałował w czoło. Łzy ciągle spływały po moich policzkach
-Zayn, ale Ty mnie teraz nie zostawisz samej
-Nie ma mowy. A zresztą obiecałem Darcy, że będą z tobą do końca życia-uśmiechnęłam się słabo-Jesteś taka piękna. Kocham Cię Kwiatuszku
-Ja Ciebie też-pocałowałam go krótko-Gdzie jest mała-dopiero teraz zorientowałam się, że nie wiem gdzie ona jest
-Usnęła w samochodzie-kamień spadł mi z serca
-Darcy jest bardzo słodka. Tak jak Ty ubiegłej nocy-walnęłam go w ramie -Żartuję, ale widać, że bardzo tęskniła i dużo przeszła jak była u ojca. Spytała mnie czy będę jej prawdziwym tatą i czy będę na nią krzyczał albo bił
-I co jej powiedziałeś
-Że nie pozwolę komukolwiek ją skrzywdzić
-A co ona na to
-Pocałowała w policzek i przytuliła a później powiedziała, że mnie kocha
-Mam być zazdrosna o własną córkę
-Może-zrobiłam smutną minę-Żartuję przecież. To z tobą wezmę ślub i będę się kochał co noc. Co ja gadam co najmniej trzy razy dziennie
-A Ty się tak nie zapędzaj
-Dlaczego??
-Bo nie jestem maszyną do seksu
-Szkoda
-Teraz to serio się obraziłam
-Tylko mi nie mów, że Ci się nie podobało, bo w to nie uwierzę
-Dlaczego??
-Bo krzyczałaś moje imię najgłośniej od każdej innej dziewczyny, która była w moim łóżku. I przypominam Ci, że to Ty chciałaś więcej
-Oj cicho
-To co nadal zła??
-Nie. A teraz możemy jechać do Harry'ego??
-Tak-Zayn złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. On tylko cmoknął w moją stronę a jego ręką znalazła się na moim tyłku. Przewróciłam oczami. Zayn otworzył mi drzwi od samochodu. Gdy wsiadłam zamknął je za mną i okrążył samochód żeby wsiąść. Po chwili znalazł się obok mnie. Odwróciłam się do tyłu. Darcy słodko spała. Uśmiechnęłam się na ten widok. Spojrzałam na Zayn'a. Patrzył na drogę i uśmiechał się pod nosem. Wywróciłam oczami i spojrzałam na szybę. Nie ozywaliśmy się, żeby nie obudzić małej. Po 45 minutach byliśmy pod domem Harry'ego. Zayn otworzył mi drzwi i wyjął delikatnie małą, żeby jej nie obudzić. Weszliśmy do środka bez pukania. Było strasznie cicho. Za cicho jak na dom chłopaka, który kocha imprezy i przygody na jedną noc.
-H..Harry-jakaś laska krzyknęła -Mocniej
-Harry ma jakąś koleżankę-powiedział Zayn mi na ucho
-No
-Gdzie mam ją położyć??
-Na kanapie-poszliśmy do salonu, Zayn położył małą na kanapie
-Kim wy jesteście??-spytała jakaś blondynka. Była naga. Spojrzałam na Zayn'a uśmiechał się. Dostał mocno w brzuchu. Skulił się
-A Ty??-odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie
-Nie powinno Cię to obchodzić
-A Ciebie nie powinno obchodzić kim ja jestem
-Dziewczynko uważaj na słowa
-Teraz to mnie uważnie posłuchaj.Pójdziesz teraz na górę-ruszyłam w jej stronę-Ubierzesz się i wyjdziesz z tego domu. I nigdy nie wrócisz
-Ja mam lepszą propozycję. Ty sobie pójdziesz a mnie zostawisz sam na sam z tym przystojniakiem.-wskazała na Zayn'a
-Możesz pomarzyć
-Lucy??-powiedział Harry, po czym stanął obok tej pustej blondynki. On też był nagi. Zayn podszedł do mnie i zasłonił mi ręką oczy
-Harry mógłbyś nie paradować nago przed moją dziewczyną-oburzył się Zayn
-Okay. Idziesz ze mną-po jakimś czasie Zayn zabrał rękę z moich oczu. W salonie nie było ani Harry'ego ani tej dziewczyny. Zayn chciał mnie przytulić ale sie odsunęłam
-Co jest??-spytał
-Domyśl się
-Chodzi Ci o tą dziewczynę??
-Może
-Przecież nic złego nie zrobiłem
-Ale śliniłeś się na jej widok
-Nie śliniłem
-Śliniłeś
-Nie prawda. Dobrze wiesz, że kocham tylko i wyłącznie Ciebie. I to twój widok mnie podnieca.-wywróciłam oczami. Zayn musnął moje usta. później dostałam klapsa w tyłek.
-Za co to było??
-Za to, że się obraziłaś
-Czyli co za każdym razem jak się obrażę dasz mi klapsa w tyłek??
-Tak jest-Harry z blondynką zeszli na dół
-Do zobaczenia Tygrysie-dziewczyna pocałowała Harry'ego
-Radzę Ci tu nie wracać-powiedziałam. Pokazała mi środkowy palec-Tego palca to sobie....
-Mamusiu-Darcy podeszła do mnie. Wygląda tak słodko gdy jest zaspana.-Kim jest ten pan i ta pani
-Ta pani już wychodzi. A ten pan to Harry. Twój wujek
-Ja się stąd nie ruszam-ludzie jak ona mi gra na nerwach
-Jesteś tego pewna-uśmiechnęłam się do niej sztucznie
-Lepiej będzie jak nie będziesz się kłócić z Lucy i sobie już pójdziesz-odezwał się Harry
-Dla kogo lepiej??
-Dla Ciebie-powiedział Zayn
-Dobra już idę ale nie dzwoń do mnie więcej
-Nie mam zamiaru-wyszła i trzasnęła drzwiami
-Eee,,,Lucy mogę się dowiedzieć kim jest ta mała??
-Tak ale najpierw dzwoń po resztę
-Czy to rozkaz??
-Tak
-Dobra już. Tylko się nie denerwuj, bo Ci żyłka pęknie
-Aleś Ty dowcipny
-No a jak-Harry wyjął telefon i zaczął pisać sms'a.-Już wysłałem im wiadomość, że mają być za 15 minut.
-Dobrze
-A teraz powiesz mi kim jest ta urocza dama-Harry uklęknął i był mniej więcej jej wzrostu-Jestem Harry a Ty??
-Darcy. Będziesz moim wujkiem??-Harry'ego zdziwiło to pytanie
-Tak- odpowiedział jej. Mała przytulił go i dała mu buziaka w policzek
-Nie ma za co. Lucy możemy pogadać
-Jasne-ruszyliśmy do kuchni.-No co jest??-spytałam
-Darcy, czy to jest twoja córka
-Tak. Zostałam zgwałcona w wieku 14 lat-łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Harry mnie przytulił.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś??
-A co miałam Ci powiedzieć?? Co być zrobił??
-Zabił tego sukinsyna, który zrobił Ci krzywdę
-Gdybym Ci powiedziała i byś to zrobił to nigdy bym nie odzyskała Darcy
-To pomógłbym Ci inaczej. Kurwa jak mogłem się nie domyślić. Jak byłaś smutna to dlatego, że za nią tęskniłaś
-Tak
-Przepraszam Cię-pocałował mnie w czoło
-Kocham Cię Harry. Jesteś dla mnie jak starszy brat
-Bo jestem twoim bratem 
-Co??
-Twoja mama miała romans z moim tatą. Kiedy dowiedziałaś się, że Smith nie jest twoim ojcem, chciałem powiedzieć Ci prawdę, ale nie potrafiłem. A teraz gdy powiedziałaś mi to wszystko, wiem, że muszę Cię chronić
-Przez tyle lat to ukrywałeś?? Jak?? Dlaczego mi nic nie powiedziałeś??




Pa para papa!
Jestem :) tak wiem nie tęskniliście
Lepiej wam było beze mnie
Nie no żartuję. Choć mam nadzieję, że to nie prawda, co wyżej napisałam
Co tam u was??
Pamiętacie jak pod 59 rozdziałam na This Is Us miałam wam zdradzić tajemnice
To teraz wam ją zdradzę.
Albo nie
Nie nie zdradzę wam jej. 
Zapraszam na:
Dzisiaj góra jutro powinny pojawić się pierwsze rozdziały.
Mam nadzieję, że podobają wam się moje opowiadania.
Proszę komentujcie.
Dla was to tylko minuta a dla mnie duża motywacja do pisania kolejnych rozdziałów,
KOCHAM WAS WSZYSTKICH
I
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO