Wysiadłem z samochodu i oparłem się o maskę. Lucy położyła
rękę na moim ramieniu
-Przepraszam. Nie jestem pewna, ale okres mi się spóźnia prawie miesiąc, mam mdłości-spojrzałem prosto w jej oczy. Podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi
-Będę tatą-posadziłem ją na masce i złączyłem nasze usta w pocałunku. Położyła ręce na moim karku
-Nie jesteś zły?
-Żartujesz? Cieszę się. Będę tatą
-Ale to nie jest pewne
-Jedziemy do lekarza
-Teraz
-Tak teraz. Muszę zobaczyć czy nie zrobiłem mu krzywdy w nocy-wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do lekarza
-Myślałam, że będziesz zły
-Cieszę się jak nie wiem co. Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham-zaparkowałem pod przychodnią. Weszliśmy do środka. Lekarz zgodził się przyjąć Lucy. Zrobił jej USG. Siedziałem przy niej i trzymałem jej dłoń
-Zgadza się. Jesteś w ciąży. Piąty tydzień-lekarz pokazał nam na monitorze małą fasolkę, która jest naszym małym skarbem. Pocałowałem ją w dłoń. Po 15 minutach wyszliśmy z gabinetu.
-Będę tatą-krzyknąłem aż wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Przetań-Lucy mnie uciszyła. Pocałowałem ją
-Niech wszyscy wiedzą, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie-pojechaliśmy do szkoły. Akurat w środku pierwszej lekcji. Otworzyłem drzwi Lucy. Jeszcze raz ją pocałowałem
-Muszę coś załatwić
-Zayn gdzie Ty jedziesz?
-Później Ci wszystko wyjaśnię. Będę na drugą lekcję
-Okay
*Oczami Lucy*
Zayn odjechał a ja usiadłam na ławce. Położyłam rękę na brzuchu. Uśmiechnęłam się. Ze szkoły wyszedł James, Harry, Niall, Liam, Louis, Soph, Camila i jakaś dziewczyna
-Przepraszam. Nie jestem pewna, ale okres mi się spóźnia prawie miesiąc, mam mdłości-spojrzałem prosto w jej oczy. Podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi
-Będę tatą-posadziłem ją na masce i złączyłem nasze usta w pocałunku. Położyła ręce na moim karku
-Nie jesteś zły?
-Żartujesz? Cieszę się. Będę tatą
-Ale to nie jest pewne
-Jedziemy do lekarza
-Teraz
-Tak teraz. Muszę zobaczyć czy nie zrobiłem mu krzywdy w nocy-wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do lekarza
-Myślałam, że będziesz zły
-Cieszę się jak nie wiem co. Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham-zaparkowałem pod przychodnią. Weszliśmy do środka. Lekarz zgodził się przyjąć Lucy. Zrobił jej USG. Siedziałem przy niej i trzymałem jej dłoń
-Zgadza się. Jesteś w ciąży. Piąty tydzień-lekarz pokazał nam na monitorze małą fasolkę, która jest naszym małym skarbem. Pocałowałem ją w dłoń. Po 15 minutach wyszliśmy z gabinetu.
-Będę tatą-krzyknąłem aż wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Przetań-Lucy mnie uciszyła. Pocałowałem ją
-Niech wszyscy wiedzą, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie-pojechaliśmy do szkoły. Akurat w środku pierwszej lekcji. Otworzyłem drzwi Lucy. Jeszcze raz ją pocałowałem
-Muszę coś załatwić
-Zayn gdzie Ty jedziesz?
-Później Ci wszystko wyjaśnię. Będę na drugą lekcję
-Okay
*Oczami Lucy*
Zayn odjechał a ja usiadłam na ławce. Położyłam rękę na brzuchu. Uśmiechnęłam się. Ze szkoły wyszedł James, Harry, Niall, Liam, Louis, Soph, Camila i jakaś dziewczyna
-Gdzie byliście?-spytał Harry
-Musieliśmy coś załatwić
-A gdzie Zayn?
-Też bym chciała wiedzieć. A wy co na lekcji nie jesteście
-Nudy
-Tylko rodzeństwo mi demoralizujecie. A Ty pewnie jesteś dziewczyną Jamesa
-Tak. Lee
-Lucy-Zayn zaparkował swój samochód. Wysiadł z niego i uklęknął przede mną.
W ręku miał czerwone pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a w nim był śliczny pierścionek zaręczynowy. -A gdzie Zayn?
-Też bym chciała wiedzieć. A wy co na lekcji nie jesteście
-Nudy
-Tylko rodzeństwo mi demoralizujecie. A Ty pewnie jesteś dziewczyną Jamesa
-Tak. Lee
-Lucy-Zayn zaparkował swój samochód. Wysiadł z niego i uklęknął przede mną.
-Czy Ty Lucy Smith wyjdziesz za mnie?
-Tak. Tak. Tak-Zayn założył pierścionek na mój palec. Wstał i podniósł mnie do góry. Pocałowałam go. Wszyscy bili nam brawo. Postawił mnie na ziemi. Rękę położył na moim brzuchu
-To będzie Frank
-Nie bo Franky
-Czekaj. Jesteś w ciąży
-Yhm…
-I teraz mi to mówisz?-Soph mnie przytuliła
-Bo przed chwilą się o tym dowiedziałam
-Niech będzie. Gratuluję-dziewczyna przytuliła też Zayna. Wszyscy nam pogratulowali. Dzwonek zadzwonił
-Lekcja z ojcem-powiedział James
-Fajnie-odpowiedziałam. Poszliśmy do szkoły. Weszliśmy do sali
-Spóźnieni -powiedział nauczyciel-Horan, Styles, Tomlinson, Payne, James i Kayle-spojrzał na mojego brata i jego dziewczynę-Usiądźcie- weszłam z Zaynem do sali. Wszyscy się na nas spojrzeli. Na biurku siedziała dziewczyna mojego „ojca”
-Przepraszamy za spóźnienie- powiedziałam
-Lucy-spojrzał na mnie
-Czy moja siostra może zostać na lekcji-przede mną stanęła Camila
-T.tak oczywiście- zająkał się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poszliśmy do ławek. Cami usiadła przede mną. Całą lekcje nie słuchałam. Wiedziałam, że po lekcji będzie chciał ze mną, Jamesem i Camilą rozmawiać
-Zabiję Cię-powiedział Niall
-Za co?
-Bo mi do szkoły kazałaś iść
-Ja?
-Tak
-Nie. Ja powiedziałam, że ja wracam do szkoły a was nie zmuszałam-dzwonek zadzwonił
-W końcu-powiedział Louis. Do mojej ławki podszedł nauczyciel
-Zostań z Jamesem i Camilą
-Zostać?-spytał Zayn
-Tak-podeszliśmy w czwórkę do biurka
-Co on tu robi-wskazał na Zayna
-To samo co ona
-My bierzemy ślub
-My też
-Dobrze. Camila-chciał ją przytulić ale Cam go spoliczkowała
-Zabiłeś mamę. Nie wierzysz, że żyłam
-James też nie-chciał się bronić
-Ale on nie jest takim sukinsynem jak Ty
-Uważaj na słowa
-Nie mów mi co mam robić. Nie jesteś moim ojcem
-Lucy wasza mama mnie zdradziła, ale to nie znaczy, że nie kocham was tak samo
-Kochałeś ją?-spytał James
-Tak
-To dlaczego ją zabiłeś-James wyszedł z sali
-Nastawiasz własne dzieci przeciwko mnie
-Nie ja po prostu ich nie okłamuję
-Camila możesz wyjść
-Nie
-Cami idź
-Okay
-On też
-Zayn wyjdzie jak ona też
-Kochanie
-Już idę
-Będę stał za drzwiami-oboje wyszli
-Nie zabiłem twojej mamy
-Nie wierzę Ci. Wtedy co mama zginęła, byłeś z nią w samochodzie. Wiozłeś ją do lekarza, bo źle się czuła. Nie była w stanie prowadzić. A tak nagle znalazła się na miejscu kierowcy. Myślisz, że nie wiem. Przez Ciebie zginęli niewinni ludzie
-Kto?
-Rodzice Zayna. Nie ujdzie Ci to. Zayn chcę się zemścić. A ja mu pomogę
-Lucy błagam uwierz mi, nie zabiłem twojej mamy-drzwi od sali się otworzyły. Do środka weszła Soph
-Niall pojechał na wyścigi
-Tak. Tak. Tak-Zayn założył pierścionek na mój palec. Wstał i podniósł mnie do góry. Pocałowałam go. Wszyscy bili nam brawo. Postawił mnie na ziemi. Rękę położył na moim brzuchu
-To będzie Frank
-Nie bo Franky
-Czekaj. Jesteś w ciąży
-Yhm…
-I teraz mi to mówisz?-Soph mnie przytuliła
-Bo przed chwilą się o tym dowiedziałam
-Niech będzie. Gratuluję-dziewczyna przytuliła też Zayna. Wszyscy nam pogratulowali. Dzwonek zadzwonił
-Lekcja z ojcem-powiedział James
-Fajnie-odpowiedziałam. Poszliśmy do szkoły. Weszliśmy do sali
-Spóźnieni -powiedział nauczyciel-Horan, Styles, Tomlinson, Payne, James i Kayle-spojrzał na mojego brata i jego dziewczynę-Usiądźcie- weszłam z Zaynem do sali. Wszyscy się na nas spojrzeli. Na biurku siedziała dziewczyna mojego „ojca”
-Przepraszamy za spóźnienie- powiedziałam
-Lucy-spojrzał na mnie
-Czy moja siostra może zostać na lekcji-przede mną stanęła Camila
-T.tak oczywiście- zająkał się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poszliśmy do ławek. Cami usiadła przede mną. Całą lekcje nie słuchałam. Wiedziałam, że po lekcji będzie chciał ze mną, Jamesem i Camilą rozmawiać
-Zabiję Cię-powiedział Niall
-Za co?
-Bo mi do szkoły kazałaś iść
-Ja?
-Tak
-Nie. Ja powiedziałam, że ja wracam do szkoły a was nie zmuszałam-dzwonek zadzwonił
-W końcu-powiedział Louis. Do mojej ławki podszedł nauczyciel
-Zostań z Jamesem i Camilą
-Zostać?-spytał Zayn
-Tak-podeszliśmy w czwórkę do biurka
-Co on tu robi-wskazał na Zayna
-To samo co ona
-My bierzemy ślub
-My też
-Dobrze. Camila-chciał ją przytulić ale Cam go spoliczkowała
-Zabiłeś mamę. Nie wierzysz, że żyłam
-James też nie-chciał się bronić
-Ale on nie jest takim sukinsynem jak Ty
-Uważaj na słowa
-Nie mów mi co mam robić. Nie jesteś moim ojcem
-Lucy wasza mama mnie zdradziła, ale to nie znaczy, że nie kocham was tak samo
-Kochałeś ją?-spytał James
-Tak
-To dlaczego ją zabiłeś-James wyszedł z sali
-Nastawiasz własne dzieci przeciwko mnie
-Nie ja po prostu ich nie okłamuję
-Camila możesz wyjść
-Nie
-Cami idź
-Okay
-On też
-Zayn wyjdzie jak ona też
-Kochanie
-Już idę
-Będę stał za drzwiami-oboje wyszli
-Nie zabiłem twojej mamy
-Nie wierzę Ci. Wtedy co mama zginęła, byłeś z nią w samochodzie. Wiozłeś ją do lekarza, bo źle się czuła. Nie była w stanie prowadzić. A tak nagle znalazła się na miejscu kierowcy. Myślisz, że nie wiem. Przez Ciebie zginęli niewinni ludzie
-Kto?
-Rodzice Zayna. Nie ujdzie Ci to. Zayn chcę się zemścić. A ja mu pomogę
-Lucy błagam uwierz mi, nie zabiłem twojej mamy-drzwi od sali się otworzyły. Do środka weszła Soph
-Niall pojechał na wyścigi