sobota, 17 października 2015

Rozdział 29

Wysiadłem z samochodu i oparłem się o maskę. Lucy położyła rękę na moim ramieniu
-Przepraszam. Nie jestem pewna, ale okres mi się spóźnia prawie miesiąc, mam mdłości-spojrzałem prosto w jej oczy. Podniosłem ją i zakręciłem wokół  własnej osi
-Będę tatą-posadziłem ją na masce i złączyłem nasze usta w pocałunku. Położyła ręce na moim karku
-Nie jesteś zły?
-Żartujesz? Cieszę się. Będę tatą
-Ale to nie jest pewne
-Jedziemy do lekarza
-Teraz
-Tak teraz. Muszę zobaczyć czy nie zrobiłem mu krzywdy w nocy-wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do lekarza
-Myślałam, że będziesz zły
-Cieszę się jak nie wiem co. Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham-zaparkowałem pod przychodnią. Weszliśmy do środka. Lekarz zgodził się przyjąć Lucy. Zrobił jej USG. Siedziałem przy niej i trzymałem jej dłoń
-Zgadza się. Jesteś w ciąży. Piąty tydzień-lekarz pokazał nam na monitorze małą fasolkę, która jest naszym małym skarbem. Pocałowałem ją w dłoń. Po 15 minutach wyszliśmy z gabinetu.
-Będę tatą-krzyknąłem aż wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Przetań-Lucy mnie uciszyła. Pocałowałem ją
-Niech wszyscy wiedzą, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie-pojechaliśmy do szkoły. Akurat w środku pierwszej lekcji. Otworzyłem drzwi Lucy. Jeszcze raz ją pocałowałem
-Muszę coś załatwić
-Zayn gdzie Ty jedziesz?
-Później Ci wszystko wyjaśnię. Będę na drugą lekcję
-Okay
*Oczami Lucy*
Zayn odjechał a ja usiadłam na ławce. Położyłam rękę na brzuchu. Uśmiechnęłam się. Ze szkoły wyszedł James, Harry, Niall, Liam, Louis, Soph, Camila i jakaś dziewczyna
-Gdzie byliście?-spytał Harry
-Musieliśmy coś załatwić
-A gdzie Zayn?
-Też bym chciała wiedzieć. A wy co na lekcji nie jesteście
-Nudy
-Tylko rodzeństwo mi demoralizujecie. A Ty pewnie jesteś dziewczyną Jamesa
-Tak. Lee
-Lucy-Zayn zaparkował swój samochód. Wysiadł z niego i uklęknął przede mną.
W ręku miał czerwone pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a w nim był śliczny pierścionek zaręczynowy.
-Czy Ty Lucy Smith wyjdziesz za mnie?
-Tak. Tak. Tak-Zayn założył pierścionek na mój palec. Wstał i podniósł mnie do góry. Pocałowałam go. Wszyscy bili nam brawo. Postawił mnie na ziemi. Rękę położył na moim brzuchu
-To będzie Frank
-Nie bo Franky
-Czekaj. Jesteś w ciąży
-Yhm…
-I teraz mi to mówisz?-Soph mnie przytuliła
-Bo przed chwilą się o tym dowiedziałam
-Niech będzie. Gratuluję-dziewczyna przytuliła też Zayna. Wszyscy nam pogratulowali. Dzwonek zadzwonił
-Lekcja z ojcem-powiedział James
-Fajnie-odpowiedziałam. Poszliśmy do szkoły. Weszliśmy do sali
-Spóźnieni -powiedział nauczyciel-Horan, Styles, Tomlinson, Payne, James i Kayle-spojrzał na mojego brata i jego dziewczynę-Usiądźcie- weszłam z Zaynem do sali. Wszyscy się na nas spojrzeli. Na biurku siedziała dziewczyna mojego „ojca”
-Przepraszamy za spóźnienie- powiedziałam
-Lucy-spojrzał na mnie
-Czy moja siostra może zostać na lekcji-przede mną stanęła Camila
-T.tak oczywiście- zająkał się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poszliśmy do ławek. Cami usiadła przede mną. Całą lekcje nie słuchałam. Wiedziałam, że po lekcji będzie chciał ze mną, Jamesem i Camilą rozmawiać
-Zabiję Cię-powiedział Niall
-Za co?
-Bo mi do szkoły kazałaś iść
-Ja?
-Tak
-Nie. Ja powiedziałam, że ja wracam do szkoły a was nie zmuszałam-dzwonek zadzwonił
-W końcu-powiedział Louis. Do mojej  ławki podszedł nauczyciel
-Zostań z Jamesem i Camilą
-Zostać?-spytał Zayn
-Tak-podeszliśmy w czwórkę do biurka
-Co on tu robi-wskazał na Zayna
-To samo co ona
-My bierzemy ślub
-My też
-Dobrze. Camila-chciał ją przytulić ale Cam go spoliczkowała
-Zabiłeś mamę. Nie wierzysz, że żyłam
-James też nie-chciał się bronić
-Ale on nie jest takim sukinsynem jak Ty
-Uważaj na słowa
-Nie mów mi co mam robić. Nie jesteś moim ojcem
-Lucy wasza mama mnie zdradziła, ale to nie znaczy, że nie kocham was tak samo
-Kochałeś ją?-spytał James
-Tak
-To dlaczego ją zabiłeś-James wyszedł z sali
-Nastawiasz własne dzieci przeciwko mnie
-Nie ja po prostu ich nie okłamuję
-Camila możesz wyjść
-Nie
-Cami idź
-Okay
-On też
-Zayn wyjdzie jak ona też
-Kochanie
-Już idę
-Będę stał za drzwiami-oboje wyszli
-Nie zabiłem twojej mamy
-Nie wierzę Ci. Wtedy co mama zginęła, byłeś z nią w samochodzie. Wiozłeś ją do lekarza, bo źle się czuła. Nie była w stanie prowadzić. A tak nagle znalazła się na miejscu kierowcy. Myślisz, że nie wiem. Przez Ciebie zginęli niewinni ludzie
-Kto?
-Rodzice Zayna. Nie ujdzie Ci to. Zayn chcę się zemścić. A ja mu pomogę
-Lucy błagam uwierz mi, nie zabiłem twojej mamy-drzwi od sali się otworzyły. Do środka weszła Soph
-Niall pojechał na wyścigi

sobota, 3 października 2015

Rozdział 28

Obudziłam się wtulona w Zayna. Potrzebowałam jego bliskości. Pocałowałam go w policzek i wstałam z łóżka. Założyłam jego koszulkę i poszłam do pokoju Darcy. Usiadłam na jej łóżku a do ręki wzięłam jej zdjęcie. Łza spłynęła po moim policzku prosto na zdjęcie. Tak mi jej brakuję. Mam nadzieję, że Luke dobrze się nią opiekuje. Nawet nie wiem kiedy do pokoju wszedł James z Camilą. Cam położyła głowę na moim ramieniu a James złapał mnie za rękę.
-Ma twoje oczy-Cami wytarła mokry ślad
-I uśmiech-dodał James-Cała była do Ciebie podobna. Miała twój charakter a Ty odziedziczyłaś go po..
-Mamie. Wiem. Czemu Ci których tak mocno kochamy odchodzą?
-Nie wiem. Ale pamiętaj masz nas
-James ja przepraszam za to jak Cię traktowałam
-Rozumiem i nie mam do Ciebie pretensji
-Kocham was. Wiecie
-My Ciebie też
-Chodźcie zrobię śniadanie-wyszliśmy z pokoju. James z Cam zeszli na dół a ja zajrzałam do Zayna. Spał słodko. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zeszłam na dół. Mój brat robił kawę
-Zrobić Ci?
-Poproszę-podał Cam kubek a potem zrobił mi
-Dzięki-upiłam łyk i odstawiłam kubek na blat. Wyjęłam patelnie i wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników. W między czasie do kuchni przyszedł Harry
-A cóż to się stało, że Lucy robi śniadanie
-Zabawny-Jamesowi zadzwonił telefon
-Hej..Teraz..Bardzo kusząca propozycja..Dobrze..Ja też
-Kto to?-spytałam
-Muszę lecieć
-Pytam się kto to?
-Oj Lucy
-Jestem starsza, więc musisz mi odpowiedzieć
-Tylko o dziesięć minut
-Zawsze coś
-Do dziewczyny
-Masz dziewczynę?
-Tak. Już serio muszę iść. Papa
-Chcę ją poznać-chyba już nie usłyszał
-Nie. Życie jest beznadziejne. Ty masz Zayna. On ma jakąś dziewczynę. A ja?-Cam położyłam głowę na stole
-Na pewno znajdziesz chłopaka. Nie bój się. Jesteś bardzo ładną dziewczyną-Liam pogłaskał ją po plecach
-Serio?-spojrzała na niego. Wytarł łzę z jej policzka. Zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Rzuciłam nożem tak, żeby przeleciał między ich głowami
-Nie radzę-poszłam po nóż
-A co mi zrobisz?-jedną ręką oparłam o stół a w drugiej trzymałam nóż, przed jego twarzą
-Tym nożem pozbawię Cię, najcenniejszego skarbu-nie wiedział o co chodzi, więc spojrzałam na dół. Momentalnie zakrył kroczę rękoma
-Ona nie żartuję-do rozmowy wtrącił się Harry
-Siostra masz dobry rzut, ale co by było gdybyś nie wycelowała dobrze
-Nie ma takiej możliwość. Ona zawsze dobrze celuje-Harry wypił moją kawę. DO kuchni wszedł Niall, Louis, Soph i Ellie
-A Ty na serio to zrobisz?-spytał mnie Liam
-Jak ją skrzywdzisz to tak
-Co nas ominęło?-spytał Louis
-Lucy, chce pozbawić Liama najcenniejszego skarbu, a ja nie wiem o co chodzi-Harry się uśmiechnął. Niall z Louis'm się zaśmiali, bo domyślili się o co chodzi.
-Słuchaj Camila. Lucy chcę pozbawić Liama-zaczął Louis
-Odetnie mi chuja
-Jednak wolałam nie wiedzieć-poczułam ręce na swojej talii. Zayn pocałował mnie w ramię
-Dzień dobry kochanie
-Byłaś cudowna-wyszeptał mi do ucha
-Tylko następnym razem nie pytaj mnie pięć razy czy jestem pewna, bo się rozmyśle
-Dobrze Kwiatuszku
-O czym wy tak szepczecie?-spytał Niall
-O Tobie-postawiłam talerz z naleśnikami na stole. Każdy wziął po dwa naleśniki. Usiadłam na kolanach Zayna. Raz on mnie karmił a raz ja jego. W między czasie się całowaliśmy
-Dzisiaj wyścig-powiedział Harry
-Kto się ściga?-spytałam
-Ja
-Niall myślę, że to zły pomysł. Trzeba z tym skończyć tam jest coraz niebezpieczniej
-Ostatni raz. Lucy. Proszę. Daj mi ostatni raz wygrać
-Nie wiem Niall
-Lucy ma racje. Trzeba z tym skończyć
-No dobra. Niech wam będzie
-Niall nie obrażaj się
-Nie obraziłem się
-Idziemy dziś do szkoły?-spytał Louis na zmianę tematu. Może to i dobrze
-Tak, znaczy ja idę a wy jak chcecie
-My też pojedziemy. Fajnie było być postrachem szkoły i jak każda laska wskakiwała Ci do łóżka-powiedział Harry
-Ty postrachem szkoły? Raczej Lucy nim była-Harry rzucił w Soph naleśnikiem. Zaśmiałam się
-Idę się naszykować-powiedziałam i wstałam z kolan Zayna. Poszłam do łazienki.Umyłam się i uczesałam. Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się. Gdy zeszłam na dół wszyscy byli już gotowi. Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do szkoły
-Kocham Cię Lucy
-Ja Ciebie też kocham Zayn-Muszę mu powiedzieć o moich przypuszczeniach. A jeśli okażą się prawdą. Boję się, że mnie zostawi
*Oczami Zayna*
Lucy była jakaś inna. Taka cicha. Zamknięta w sobie. Ciągle nad czymś myślała
-Zatrzymaj samochód
-Dlaczego?-trochę mnie to zdziwiło. Może jednak nie jest jeszcze gotowa na to, żeby iść do szkoły
-Proszę zatrzymaj
-Dobrze-zjechałem na pobocze
-Musimy porozmawiać
-Lucy co się stało?-spojrzałem na nią. Jej wzrok był skierowany przed siebie
-Nie jestem pewna
-Mów
-Myślę, że
-Przejdź do konkretów-spojrzała mi w oczy
-Jestem w ciąży