sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 27

Siedziałam w pokoju od miesiąca. Pogrzeb Darcy odbył się dwa dni po jej śmierci. Nie mogłam patrzeć, jak chowają jej trumnę. Zayn był cały czas przy mnie. Jestem mu wdzięczna, bo nie pozwoli mi upaść. Odzyskałam Camile, ale straciłam Darcy. Moja mała córeczka nie żyje. Nie mam ochoty na nic. Nie chce pić, jeść, spać, nie mam nawet czym płakać. Jestem wrakiem człowieka. Nie mam już po co żyć. Zayn pilnuję, żebym nie wzięła za dużo leków nasennych czy na uspokojenie. Tak dużo mu zawdzięczam. Luke'a też nie ma. Soph jest załamana. Drzwi do pokoju się otworzyły
-Jak się czujesz-spytał Harry siadając na łóżku
-Chce umrzeć
-Nie mów tak. Nie możesz zostawić teraz Zayna czy Camili. Oni są tu dla Ciebie. Lucy co Ty ze sobą zrobiłaś. Nie poznaję Cię. Weź się w garść
-Łatwo Ci powiedzieć? Straciłeś kogoś bliskiego
-Moja dziewczyna umarła na moich rękach. Widziałem jak ją zgwałcili a potem zabili. Jej rodzina również zginęła przeze mnie. Jak tak dalej pójdzie to stracę i Ciebie
-Nie wiedziałam. Przykro mi
-Lucy ja Cię proszę. Weź się w garść. Nie niszcz swojego życie. Darcy nie chciałabym żebyś się obwiniała. Wiesz co przeżywa Zayn, kiedy widzi Cię taką załamaną. Taką bez życia. Żyj dla niego
-Jak on się czuje?
-Kto? Zayn?
-Mhm..
-Jest załamany. Zawsze gdy od Ciebie wychodzi zamyka się w łazience. Wychodzi po pół godzinie z czerwonymi i spuchniętymi oczami od płaczu. Nic nie mówi
-A Soph?
-Płacze, rzadko co mówi, ale jest tu dla Ciebie. Tak jak my wszyscy. Nie odpychaj nas. Dobrze wiesz, że nie uda Ci się to
-Harry
-No
-Przytul mnie
-Dobrze-położyłam się a Harry mnie przytulił. Parę łez spłynęło po moich policzkach aż w końcu zasnęłam
~*~
Obudziłam się i zobaczyłam Zayna. Siedział na brzegu łóżka. Podniosłam się i go objęłam z tyłu
-Zayn-wyszeptałam. Nic nie odpowiedział tylko odwrócił swoją głowę w moją stronę. Zacisnęłam usta widząc go w takim stanie. Oczy spuchnięte od płaczu. Sińce pod nimi. Twarz bardzo chuda zresztą jak reszta ciała. Usiadłam mu na kolanach. Zabrałam włosy z jego twarzy. On tylko na mnie patrzył. Pogłaskałam go po policzku. Po czym musnęłam jego usta. Pierwszy raz od miesiąca jesteśmy tak blisko. Spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy. Łza spływała mu po policzku. Wytarłam ją-Proszę powiedz coś-wyszeptałam jeszcze ciszej
-Kocham Cię-tym razem on musną moje usta
-Jadłeś coś?
-Tyle samo co Ty
-Pewnie też nie spałeś?
-Cały czas byłem przy Tobie i patrzyłem jak Ty śpisz
-Przepraszam-schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Zayn mocniej mnie przytulił
-Pierwszy raz zasnęłaś bez proszków
-Darcy i Luke nade mną czuwają-Zayn pocałował mnie w czubek głowy-I Ty oczywiście-spojrzałam prosto w jego oczy. Zayn delikatnie zbliżył swoją głowę do mojej. Nasze usta dzieliły centymetry, gdy ktoś wszedł do pokoju. Była to Camila
-Lucy przepraszam, że Ci to mówię, i że przeszkadzam, ale Harry chce się bić z Olivierem
-Olivierem? Co on tu robi?-spytałam wstając. Zeszłam na dół. Harry trzymał Oliviera za marynarkę
-Harry zostaw go-na moje słowa puścił go-Czego tu chcesz?
-Mój przyjaciel nie wziął pieniędzy za operację, stwierdziłem, że Ci je oddam-wzięłam od niego pieniądze
-A teraz mógłbyś sobie iść. Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć
-Lucy
-Wyjdź
-Daj mi się wytłumaczyć
-Powiedziała, żebyś wyszedł-Harry wypchał go za drzwi. Spojrzałam na Soph. Miała na sobie czarną sukienkę. Usiadłam obok niej. W ręku trzymała zdjęcie. Był na nim Luke, ja i ona
-Soph ja
-Nawet nie próbuj mnie przepraszać. Nie jestem na Ciebie zła. Tylko na tego debila, że mi nic nie powiedział, ale mimo to jestem mu wdzięczna za to, że Ciebie uratował-przytuliła mnie. Pocałowałam ją w policzek-Kocham Cię Lucy
-Ja Ciebie też
-A mnie kochacie dziewczynki-powiedział Niall. Siadając obok nas. Na kolanach miał talerz z kanapkami. Tak apetycznie one wyglądają. Zabrałam mu jedną
-Tak, kocham Cię za to, że robisz najlepsze kanapki
-Lucy Ty jesz-powiedziała Camila
-To źle?-spytałam
-Nie-zjadłam już swoją kanapkę. Niall na mnie spojrzał
-Chcesz?-pokiwałam głową. Blondyn się uśmiechnął i wręczył mi talerz. Zayn usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego Odwzajemnił mój uśmiech
-Dobrze Cię widzieć Lucy-powiedział Louis
-Was też. Miesiąc temu pochowałam najważniejszą osobę mojego serca. Chciałabym wam podziękować za to, że byliście z nami. Ze mną w tym trudnym czasie
-Nie masz za co dziękować. Ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze będziesz miała nas dość-powiedział Harry
-Co teraz?-spytał Liam
-Chce wrócić do szkoły
-Na pewno?-spytał Zayn z pełną troską
-Tak. Tobie Cam też to radzę. Ojciec powinien wiedzieć, że żyjesz
-Nie chce żeby wiedział
-Camila jesteś podobna do mamy  na pewno Cię pozna. A nie zostawię Cię samej w domu
-Niech będzie-ktoś zapukał do drzwi. Liam poszedł otworzyć
-Lucy do Ciebie
-James-rzuciłam mu się na szyję
-Lucy. Przykro mi z powodu twojej córki
-Skąd wiesz?
-Olivier był u nas
-Cieszę się, że Cię widzę-przytuliłam swojego brata najmocniej jak potrafiłam-Chcę żebyś kogoś zobaczył
-Kogo?-Camila właśnie wyszła z kuchni
-Czy to?
-Tak
-Ale jak to?
-Normalnie
-Eee..Hej
-Cam to jest James-Camila przytuliła się do niego
-Jesteś strasznie podobna do mamy
-Lucy mówi to samo
-Miałaś rację. Ty nigdy się nie poddałaś
-Nauczyła mnie tego mama
-Ciesze się, że mam was we dwie przy sobie-James przytulił nas obie
-Ja się cieszę, że mam was wszystkich-podeszłam do Zayna-A najbardziej ciebie-pocałowałam go. Tego właśnie chciałam. Tak bardzo mocno go kocham, że nawet nie jestem w stanie tego opisać






Trochę taki krótki. Trochę taki beznadziejny. Trochę taki...................................................................
Jak tam zaraz szkoła? Chce się wracać, bo ja sama nie wiem. Przepraszam, że znowu musieliście czekać. Kocham was z całego serduszka <3

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 26

Miałam już pieniądze. Jechałam właśnie do Oliviera. Zaparkowałam samochód i zapukałam. Otworzył mi drzwi, widać było, że dopiero wstał
-Lucy-powiedział ziewając
-Masz tu pieniądze na operacje
-Lucy Ty krwawisz
-To tylko draśnięcie
-Chodź opatrzę Ci to
-Nie mam czasu
-Zajmie mi to 5 minut a Tobie może wdać się zakażenie i możesz stracić rękę tego chcesz?
-Nie
-No to nie masz wyjścia-weszłam do środka. Usiadłam na kanapie. Olivier poszedł po apteczkę. Wrócił z nią i zrobił mi opatrunek
-O której jest operacja?
-O 14. Przyjadę po was
-Okay
-Boisz się?
-Jak nigdy dotąd. Teraz kiedy ją odzyskałam może umrzeć. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Proszę powiedz, że zrobisz wszystko, żeby ją uratować
-Zrobię, bo też ją kocham
-Dzięki-wyszłam i wsiadłam do samochodu. Nie mam zamiaru czekać do niedzieli, żeby ocalić Camile. Pojechałam nad jezioro nad które zabierała nas mama. Zaparkowałam samochód i poszłam do lasu. Znalazłam domek. Wyjęłam broń i weszłam do środka. Wchodziłam do każdego pomieszczenia. W żadnym nikogo nie było. Ostatnie drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Camile a za nią Luke'a, który przykłada jej nóż do gardła
-Luke-mówiłam przez łzy-Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić? Kurwa jak?
-To nie on-krzyknęła Camila
-Zamknij się-Luke na nią krzyknął
-Przecież to nie Ty.Lucy to był ojciec Rosy. On mnie porwał. Luke zabił go i teraz Rosa się mści. Kazała Luke'owi się z Tobą pokłócić. On chciał mnie uratować
-Widzę, że twoja siostra ma krótki język-Rosa stanęła w drzwiach
-Ty kurwo-chciałam w nią strzelić
-Strzelisz we mnie a ja nacisnę guzik i wszyscy zginiemy. Chcesz zostawić córeczkę. Z tego co mi wiadomo to jest chora. Prawda?
-Odpierdol się od mojej rodziny
-Nie
-Zabij mnie a je wypuść-powiedział Luke
-Jaki dobroczyńca
-Jesteś zwykłą kurwą. Pierdoloną szmatą. Jebaną suką
-Schlebiasz mi. Luke Ty zabijesz swoją koleżaneczkę czy ja mam to zrobić
-Nigdy tego nie zrobię
-Jak wolisz-Rosa wycelowała we mnie
-Nie-krzyknął Luke i chwile później stał przede mną. Osłonił mnie własnym ciałem
-Luke-kucnęłam przy nim
-Przepraszam Lu. Masz fajną córkę-łzy spływały po moich policzkach-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Już się tak nad nim nie użalaj-wstałam. Podeszłam do niej. Kopnęłam ją w rękę tak żeby ten cały pieprzony pilot wyleciał jej z dłoni. Cam szybko go wzięła. Uderzyłam ją i chwyciłam za broń. Postrzeliłam ją w brzuch. Upadła na ziemię
-Jak się czujesz suko
-Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam
-Powiem Ci tylko jedno. Bić się nie potrafisz-strzeliłam w jej głowę
-Lucy-powiedział słabo Luke-Przeproś Zayna ode mnie
-Nie zamykaj oczu. Proszę
-Idźcie już
-Nie zostawię Cię
-To raczej ja Ciebie zostawię-zamknął oczy. Umarł ratując mnie i moja siostrę. Camila przytuliła się do mnie. Też płakała
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że Cię widzę-powiedziała
-Ja też-pocałowałam ją w czoło. Wyszyłyśmy i wsiadłyśmy do samochodu
*Oczami Zayna*
-Kiedy mama przyjedzie?-spytała Darcy
-Już nie długo
-Chodź pobawimy się-powiedział Louis do Darcy
-Dobrze
-Harry dodzwoniłeś się?-spytał Niall
-Nie-ktoś wszedł do domu. Myślałem, że to Lucy ale był to Olivier
-Czego chcesz?-spytałem oschle
-Przeszedłem do Lucy
-Nie ma jej
-Jak to jej nie ma. Przecież była u mnie dziś rano zostawić pieniądze na operację. Zrobiłem jej opatrunek, bo krwawiła
-Jak to krwawiła?
-Była postrzelona w rękę
-Czego od niej chcesz
-Musi podpisać zgodę na operację jaką drugi opiekun
-Gdzie mam podpisać?-spytała Lucy. Stając obok Oliviera. Obok niej stanęła niska blondynka. Obydwie były całe we krwi
-Czyja to krew?-spytała Soph
-Luke'a
-Jak to Luke'a?-momentalnie w oczach Soph zaczęły zbierać się łzy. Lucy podeszła do niej
-Obronił mnie przed strzałem swoim własnym ciałem
-Gdzie on jest?
-Nie żyje-Soph zaczęła płakać. Lucy ją przytuliła-Przepraszam Cię Soph. Tak cholernie Cię przepraszam
-Nie masz za co. Zawsze mówił, że za Tobą to i w ogień by poszedł-Lucy podeszła do mnie a Sopj przytulił Niall
-Zayn-wpadła w moje ramiona-Luke Cię przeprasza za to, że Cię pobił, ale zrobił to, żeby ratować Camile. Ja Ciebie też przepraszam
-Nigdy więcej mi tak nie rób. Rozumiesz-pokiwała głową i wtuliła się we mnie. Ja z całej siły przytuliłem ją do siebie. Tak strasznie się cieszę, że nic jej nie jest
-Gdzie Darcy
-Z Louis'm na górze
-Pójdę wziąć szybki prysznic-poszła na górę. Chwile po niej zeszła Darcy
-Czy mamusia już przyszła? Kto to?-wskazała na blondynkę
-Hej jestem siostrą twojej mamy. Ty pewnie jesteś Darcy-mała pokiwała głową
-Jak masz na imię?
-Camila-Darcy ją przytuliła. Lu zeszła na dół
-Mama-Lucy wzięła mała na ręce-Poznałam ciocię
-Cieszę się-usiadły na kanapie.-Posłuchaj skarbie. Zaraz pojedziemy do szpitala. Tam będziesz miała operację i
-I będę już zdrowa?
-Tak skarbie. Będziesz już zdrowa
-Kocham Cię mamusiu
-Ja Ciebie też-Darcy przytuliła się do mamy. Po policzkach Lucy spłynęły łzy. Szybko je wytarła
-A kto z nami pojedzie?
-To zależy od Ciebie
-Wszyscy
-To pojedziemy wszyscy-powiedział Harry. Wyszliśmy z domu. Ja zabrałam Lucy, Darcy i Camile. Camila siedziała z przodu
-Mamusiu jak wyzdrowieje to pojedziemy do Saff
-Nie wiem spytaj Zayn-Lucy powiedziała łamiącym się głosem
-Oczywiście, że pojedziemy-zaparkowałem przed szpitalem. Poszliśmy za Olivierem. Widziałem coraz większy strach w oczach Lucy. Nigdy nie widziałem jej tak przerażonej. Olivier rozmawiał z dwoma lekarzami
-Lucy to jest doktor, który będzie operował Darcy
-Miło mi Cię poznać
-Jeżeli pan nie uratuje mojej córki to
-Lucy tylko żartuje
*Oczami Lucy*
-Chodź Darcy-powiedział Olivier
-Pa. Skarbie. Zobaczymy się za niedługo-powiedziałam. Po czym ją przytuliłam i pocałowałam w policzek
-Kocham Cię mamusiu
-Ja Ciebie też-Darcy pożegnała się ze wszystkimi i poszła z Olivierem do sali. Ja usiadłam na krześle i zaczęłam płakać
-Zobaczysz wszystko się ułoży-powiedział Zayn i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego

Operacja Darcy trwa już cztery godziny. Czemu tak długo. Mam coraz bardziej złe przeczucia. Z sali wyszedł lekarz. Wszyscy poderwali się z krzeseł
-Bardzo mi przykro-powiedział i odszedł. Przede mną stanął ten drugi lekarz
-Olivier reanimował ją prawie dwie godziny. Niestety nie udało się. Twoja córka nie żyje
-Cooooo??-płakałam. Wbiegłam do sali. Olivier stał przy niej i płakał
-Lucy ja przepr
-Zamknij sie-pocałowałam swoją córkę w główkę. Była taka zimna i blada. Moja mała córeczka. Moja Darcy nie żyje. Zayn mnie przytulił. Straciłam Luke'a, wiarę we wszystko, sens życia i Darcy






Taki trochę smutny ten rozdział. Cholera ja sama teraz płaczę. Nawet nie wiem co mam wam napisać. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie za ten rozdział.
Kocham Was