sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 21

Obudziłam się nawet  nie wiem która jest godzina. To był jednak błąd. Czemu ja najpierw robię, później myślę a na samym końcu żałuje. Usiadłam na łóżku. Myślałam na życie, na tym co robię i co będzie jak pewnego razu nie będę mogła się powstrzymać i wezmę za dużo. Mała musiałaby do końca życia spędzać czas z Olivierem. Gdyby dorosła i spytała się jak mama zginęła. Usłyszałaby, że przedawkowała. Fajnie. Co mnie skłoniło, żeby zacząć brać?? A już wiem chciałam pokazać, że jestem dorosła. A zachowałam się jak gówniara. Ojciec ma rację do niczego się nie nadaję. Jestem beznadziejna. Wyszłam z pokoju. Było strasznie ciemno. Zeszłam na dół i poszłam do salonu. Na kanapie siedział Zayn i nawet na mnie nie spojrzał
-Z..Zayn-powiedziałam cicho. Ale odpowiedzi nie usłyszałam.-Zayn. Spójrz na mnie. Popatrz mi w oczy i powiedź co o mnie myślisz. Powiedź mi prawdę-powiedziałam pewnie. Ciągle nic-Och teraz nie będziesz się do mnie odzywał. To jest moja kara. Jesteś żałosny-nie powiedziałam tego. Po jego minie można było się skapnąć, że jednak powiedziałam. Podszedł do mnie i złapał mocno za przedramienię.
-Ja jestem żałosny! To taki masz sposób z uporaniem się z problemami. Ciekawe. Dziewczyno Ty masz córkę chciałaś ją odzyskać. W taki sposób nigdy jej nie dostaniesz. Zastanów się co robisz. Jak nie chcesz stracić i małej i mnie
-Przypominam Ci, że sam mnie nazwałeś kryminalistką
-Nie Ciebie tylko Luke
-A on jest dla mnie jak brat
-To idź i wypłacz mu się w ramię. Może Cię pocieszy. Pieprząc Cię
-Nie nawiedzę Cię. Rozumiesz. Nie chce Cię znać. Z nami koniec-wyrwałam się z jego rąk i wybiegłam z domu. Lało. Zaczęłam biec przed siebie. Poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Lucy ja przepraszam. Poniosło mnie. Przepraszam
-Nie Zayn ja tak nie mogę. Zrobiłeś to o co prosiłam. Powiedziałeś mi prawdę. Cholerną prawdę. Przepraszam, ale podjęłam już decyzję. Zapomnij o mnie
-O tobie nie da się zapomnieć
-Spróbuj-chciałam iść,ale mi nie pozwolił. Odwróciłam się w jego stronę-Co??-Zayn wpił się w moje usta. Pocałunek w deszczu. Romantycznie.
-Kocham Cię Lucy. Proszę wróć ze mną do domu i daj mi jeszcze jedną szansę
-Ja Ciebie też kocham. Ale to ja powinnam prosić o drugą szansę-Zaz znowu mnie pocałował
-Od początku
-Od początku
-A teraz wracajmy do domu. Bo zaraz będziesz cała mokra
-Mówisz mi to teraz-wróciliśmy do domu. Usiadłam na kanapie. Zayn zdjął swoją mokrą koszulkę i usiadł obok mnie na kanapie. Nie wytrzymałam. Usiadłam na nim i zaczęłam zachłannie całować. Trochę zdziwiło go moje zachowanie, ale wiedziałam, że mu się podobało. Zaczęłam się poruszać w przód i w tył. Zayn zdjął ze mnie koszulkę. Zaczął całować po szyi.
-Jesteś tego pewna
-Jak nigdy w życiu. A teraz się zamknij-znowu wpiłam się w jego usta. Zayn podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Rzucił mnie na łóżko. Zerwał resztę ubrań. Po chwili leżałam już naga na łóżku a on nade mną

Obudziłam się rano. Obok mnie leżał Zayn.
-Dzień dobry kwiatuszku-pocałował mnie
-Hej
-Tak zawsze będą się kończyły nasze kłótnie
-Może
-To ja się z tobą mogę kłócić codziennie-spojrzał w jego stronę-Żartowałem przecież
-No ja mam nadzięję
-Dręczy mnie jedno pytanie
-Jakie??
-Czy to ja jestem dobry w łóżku czy to Ty byłaś zajebista
-Nie wiem
-Ale ja tak. A jestem dobry ale Ty jesteś zajebista
-Mam uznać to za komplement
-Tak
-No  mówiła komplementy będę słyszeć tylko wtedy jak będę naga
-Masz zamiar cały dzień przeleżeć w łóżku
-Nie mam zamiar cały dzień przeleżeć w łóżku z tobą
-Zagraj ze mną w 10 pytań
-Okay, ale Ty zaczynasz
-Dobra. 1.Dlaczego ze mną jesteś??
-Bo Cię kocham głuptasie
-Ja Ciebie też. 2.Jak ma na imię twoja córka??
-Darcy
-Ślicznie. Twoja mama tak miała na imię
-Tak. Dlatego Darcy ma na tak na imię. Bardzo kochałam mamę-w tej chwili zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Olivier. Czego on ode mnie chce.
-Przepraszam, ale muszę odebrać-powiedziałam do Zazy. On tylko kiwną głową. Odebrałam
-Miło, że w końcu odebrałaś ten telefon
-Ja nie tryskam taką radością jak Ty. Czego chcesz
-Albo przyjedziesz po tą gówniarę albo zostawię ją pod mostę
-Nie radzę
-No to przyjedź po nią
-A co znudziła Ci się rola taty??
-Posłuchaj mnie uważnie. Wiem, że to mój bachor, ale nie mam zamiaru się nią zajmować ciągle jak ma tez matkę. Rozumiesz
-Tak. Już jadę
-Czekam. Masz pół godziny. Cześć-rozłączył się 

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 20

*Oczami Zayna*
Moja biedna Lucy. Tyle w życiu przeszła a ja nic o tym nie wiedziałem. Pomogę jej we wszystkim. Może na mnie liczyć. Wtuliłam się we mnie i zaczęła płakać
-Kwiatuszku czemu płaczesz??
-Bo się cieszę, że mam Cię przy sobie. Kocham Cię-Lucy pocałowała mnie bardzo namiętnie. Usiadła na mnie i zaczęła ruszać się w przód i w tył. Bardzo tego chciałem ale nie zrobię tego. Starałem powstrzymać pożądanie, ale coś ciężko mi to wychodziło po zanim się obejrzałem ściągnąłem z niej koszulkę.
-Zayn wiem, że tego chcesz i ja tego chce
-Na pewno??
-Tak i już tyle nie gadaj.-znowu mnie pocałowała. Czemu musiała założyć biustonosz sportowy. Chyba się domyśliła o co chodzi, bo uśmiechnęła się mi w usta. Lu ściągnęła ze mnie koszulkę i zaczęła całować moją klatkę piersiową.
-Chyba nie w porę przyszliśmy-powiedziała Wali. Serio siostra teraz musiałyście przyjść
-Mówiłem, żeby im nie przeszkadzać, bo są zajęci-powiedział Tommo. Jeszcze ich tu brakowało
-Mam nadzieję, że macie ważny powód, żeby przerywać mi spędzanie czasu z Lucy
-Chciałyśmy Cię odwiedzić-powiedziała Soff.
-Tylko po to tu przyjechałyście
-Zayn bądź miły dla sióstr
-Dobrze Kwiatuszku-pocałowałem ją w policzek i założyłem koszulkę
-Jesteście razem??-spytała Soff
-Tak-odpowiedzieliśmy jej razem
-W końcu
-Co??-Lucy spytała trochę zdziwiona
-No, bo zawsze jak Zayn do nas przyjeżdżał to było "Jak ja bym chciał, żeby Lucy była ze mną" albo "Ona jest taka piękna chciałbym ją całować po całym ciele"
-Ciekawych rzeczy dowiaduję się od twoich sióstr
-Nie słuchaj ich. Gadają jakieś bzdury
-Aha czyli nie jestem ładna ani nie chciałeś ze mną być
-Nie to miałem na myśli. Jesteś przepiękna i bardzo chce z Tobą być, ale nigdy im tak nie mówiłem.
-A powiedziałeś jej, że podglądałeś ją jak tańczyła, bo  tańczyła w krótkich spodenkach albo w sukienka w których wszystko było widać. Albo, że nie raz widziałeś jak chodziła po domu w samym ręczniku-powiedziała Soff
-Albo, że widziałeś jak jej ten ręcznik spadł
*Oczami Lucy*
-Podglądałeś mnie??-spytała
-To nie tak
-Jasne, jasne-powiedział Liam
-Stary nie pomagasz. A was kiedyś uduszę-zaczęła się głośno śmiać
-A Ty z czego się tak śmiejesz??-spytał Hazza
-Zayn myślisz, że ten ręcznik to sam z siebie spadł. Albo jak tańczyłam to czemu nie zakładałam dresów
-Wiedziałaś o wszystkim
-Tak
-Skąd??
-Mam swoje sposoby
-Dlaczego to robiłaś
-Bo wiedziałam, że sprawia Ci to przyjemność a za razem doprowadza do szału
-Nabijałaś się ze mnie-spytał z lekkim oburzeniem
-Można powiedzieć, że tak, ale nie mów, że Ci się to nie podobało
-Bardzo mi się podobało-pocałował mnie w czoło-Dobra a teraz przyznać się po co tu przyjechałyście
-Bo Wali-zaczęła Soff, ale jej starsza siostra nie dała jej dokończyć
-Cicho bądź-widziałam po oczach Wali, że chodzi o chłopaka.
-Umówiła się z chłopakiem
-Skąd wiedziałaś??-spytała ze zdziwieniem
-Poznałam po oczach
-Jakim chłopakiem?? Jak się nazywa?? Ile ma lat??
-Nazywa się Luke Willimas i ma 17 lat-gdy  usłyszałam  nazwisko Willimas zaczęła się śmiać. Ja się próbowała powstrzymać śmiech
-Jest od Ciebie o dwa lata starszy więc nie możesz się z nim spotykać. A zresztą skąd wiesz, że nie chce Cię wykorzystać
-Ale on powiedział, że kocha mnie nad życie i nie zrobi mi krzywdy-dobra teraz nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem a Soph razem ze mną
-Czy Ty słyszałaś to co ja?? Luke ma dziewczynę-powiedziała Soph
-Słyszałam i kocha ja nad życie i jej nie skrzywdzi-dodałam. Zaczęłyśmy się turlać ze śmiechu po podłodze. Po jakiś 5 minutach uspokoiłyśmy się.
-Dobra. Musimy się pogodzić, że Luke ma dziewczynę-powiedziałam
-Już to widzę. Luke i jakaś dziewczyna. Jak on nie był z dziewczyną dłużej niż tydzień
-Ile jesteście już razem??-spytałam Wali
-Dwa miesiące
-Ty serio mówisz??
-No tak-znowu wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem
-Nie naśmiewajcie się z niego. Znalazł w końcu dziewczynę-powiedział Harry
-Harry czy Ty słyszysz to połączenie Luke i dziewczyna
-Dobra macie racje
-Wali nigdy się tak nie uśmiałam jak teraz. Zayn możesz spokojnie pozwolić Wali spotykać się z Lukiem.
-Ale on jest od niej o dwa lata starszy
-Ty ode mnie też
-Ale ja to ja
-Zayn nie masz się czym przejmować-powiedział Nialler
-A wy skąd jesteście tacy pewni
-Luke Williams to ten co mówi do mnie księżniczka
-Ten co był na torze
-Tak
-To tym bardziej nie będziesz się z nim spotykać
-Dlaczego??-spytała Wali
-Właśnie dlaczego??-stanęłam po jej stronie
-Ściga się
-Ja też
-Ale Ty to co  innego
-Może nawet jest w jakiś gangu-spojrzałam na Harrego i na Nialla
-A nawet jeśli jest to co z tego??-spytał Tommo
-Moja siostra nie będzie zadawałam się z kryminalistą-zabolało. Bardzo zabolało. Jeśli Zayn uważa Luke za kryminalistę to mnie też
-Czyli my też nie możemy być razem-powiedziałam czując łzy w oczach
-Dlaczego??
-Ja, Harry, Niall, Luke, Louis i chyba Liam jesteś w gangu-łzy zaczęły spływać po moich policzkach
-Mój Luke??-spytała Wali
-Tak-odpowiedziała jej Soph. Harry podszedł do mnie i przytulił. Miałam ochotę teraz wziąć. Saszetka nadal jest w łazience. Wyplątałam się z ramion Harrego i ruszyłam w stronę łazienki
-Lucy. Jaa..-zaczął Zayn
-Daj jej teraz chwilę-powiedział Harry. Weszłam do łazienki. To czego szukałam leżało na podłodze. Nie wiem czy dobrze robię, ale mam to w dupie. Rozsypałam proszek i wciągnęłam całą zawartość torebeczki. Upadłam. I dalej nic nie pamiętam, bo urwał mi się film.
*Oczami Zayna*
-Zayn mówisz, że Wali nie będzie spotykać się z kryminalistą. A nie pamiętasz już ja okradaliśmy banki i nie tylko-powiedział Tommo
-Pójdę przeprosić Lucy-powiedziałem
-Poczekaj najpierw ja do niej pójdę-powiedziała Soph
-To dobry pomysł-odpowiedział jej Harry
-To co mogę spotykać się z Lukiem??-spytała cicho Wali
-Tak, ale jeśli Cię skrzywdzi to mnie pomięta długo
-No dobra-nagle usłyszeliśmy krzyk Soph. Szybko pobiegłem na górę. Lucy leżała na środku łazienki.
-Brała-powiedział Harry. W ręce trzymał saszetkę, którą wcześniej trzymała Lucy. Tylko, że jak ją trzymałam to była cała. To wszystko moja wina. Nie powinienem tak mówić. To jest tylko moja wina.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 19

Poszłam do jego sypialni. Wyjęłam z szafy jakąś koszulkę i ją założyłam. Chciałam już wychodzić, ale coś we mnie pękło. Zsunęłam się na ziemie. Plecami opierałam się o drzwi. Nie mogę przed nim ukrywać tego co się stało parę lat temu. On jest cudowny i chce się z nim kochać ale..
-Lucy proszę otwórz drzwi-z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos. Podniosłam się z podłogi i otworzyłam drzwi
-Przepraszam-ominęłam go. Bravo Lucy najlepiej uciec przed rzeczywistością, bo co powiedzieć komuś kogo kochasz co się stało jak można uciec i męczyć się z tym do końca życia. Poszłam do łazienki i tam też się zamknęłam. Tak uciekaj przed nim w jego własnym domu. Nałożyłam na siebie dresy i włożyłam telefon do kieszeni, bo wypadł mi jak je ściągałam. W kieszeni miałam saszetkę z białym proszkiem w środku. Zastanawiałam się jakim cudem to znalazło się w mojej kieszeni. I przypomniałam sobie, że zabrałam z pokoju Harrego, żeby on już nie brał. Ale to chyba był zły pomyśl, żeby to schować do kieszeni, bo pokusa jest za wielka. Niby byłam na odwyku i już od pół roku nie brałam, ale nadal nie potrafię się z tym uporać.
-Lucy otwórz drzwi. Chce z Tobą porozmawiać. Proszę. Kwiatuszku-nic nie odpowiedziałam, bo byłam za bardzo zajęta patrzenie na to co miałam w ręku. Usłyszałam jak przekręca kluczy i otwiera drzwi. W sumie co ja się dziwie to jego domu
-Ja naprawdę nie chciałam. Przep..-Zayn spojrzał na moje ręce-Czy Ty?? Co to jest??-zaczął na mnie krzyczeć. Opuściłam głowę i dopiero teraz zobaczyłam, że jest w samym ręczniku. Skupiłam wzrok na jego tatuażach. Zayn przesunął się do mnie i złapał za moją rękę i zobaczył coś czego nie powinien czyli blizn co cięciach. Starych blizn. Już się nie tnę. Wstydziłam się spojrzeć mu w oczy-Spójrz na mnie-złapał mnie za brodę i podniósł moją głowę tak abym na niego spojrzała.-Czemu to robiłaś??-powiedział już trochę łagodniej.
-Pomóż mi-powiedziałam najciszej jak się tylko dało
-Ale w czym?? Jak nie chcesz mi nic powiedzieć. Lucy zawsze Ci pomogę tylko muszę znać prawdę.
-D..dobrze-Zaz złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. Usiadłam na kanapie. A on poszedł do kuchni. Wrócił po chwili z kubkiem w ręku
-Gorąca czekolada z piankami-chciałam policzyć pianki-Wrzuciłem 6 pianek tak jak lubisz
-Dziękuję
-Zaczekaj tu chwilkę tylko pójdę się ubrać. Dobrze-pokiwałam głową i upiłam trochę czekolady. Zayn poszedł na górę. Teraz mam najlepszym moment, żeby uciec. NIE! Nie mogę ciągle uciekać, przed rzeczywistością. Nie teraz. Usłyszałam kroki. Kroki Zayna.Usiadł obok mnie. Zapanowała pomiędzy nami niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć
-Lucy przepraszam Cię za tamto w łazience na prawdę nie chciałem. Marzyłem żeby Cię pocałować a teraz jesteś moją dziewczyną a ja jak zwykle wszystko spieprzyłem
-Nic nie spieprzyłeś Zayn. Gdybyś spieprzył to czy bm tu była
-Nie, ale obiecałem, że Cię nie dotknę i nie dotrzymałem słowa
-Zayn. Kochasz mnie??
-Tak
-To przestać się zadręczać
-Nie Lucy. Co mogę zrobić żebyś mi wybaczyła
-Już Ci wybaczyłam
-Co??
-Pomóż mi. Pomóż mi odleźć Camille i pomóż mi uporać się z moim nałogiem
-Pomogę, bo wiem przez co przechodzisz
-Nie rozmumiem
-Sam kiedyś brałem
-I co Ci pomogło??
-Ty-uśmiechnęłam się słabo-Od kiedy bierzesz??
-Od śmierci mamy-znowu skłamałam. Pogrążam się w kłamstwie coraz bardziej i bardziej.
-To zrozumiałe. Nie radziłaś sobie ze śmiercią mamy. Przeprowadziłaś się. Nowa szkoła, nowe miejsce, nowi koledzy i koleżanki. Jessica, która chciała zastąpić Ci mamę. Ojciec Cię nie szanował.
-Zayn-przerwałam mu. Muszę mu powiedzieć prawdę.-Okłamałam Cię
-Jak to??
-Brałam jeszcze jak mama żyła. Moi rodzice rozwodzili się, bo "ojciec" zdradzał mamę z Jessicą. Razem z mamą przeprowadziłam się do babci. "Ojciec" zaprosił mnie na obiad, bo chciał mi przedstawić Jessice i jej brata. Nie chciałam  tam iść, ale mama mi kazała. Poszłam. Obiad i jakaś gadka. Miałam wtedy nocować u niego. Wieczorem do pokoju przeszedł jej brat i mnie zgwałcił. Już w tedy brałam. Gdy skończył, był zadowolony a mnie bolał brzuch i cały czas płakałam, bo rżnął mnie jak dziwkę. Całą noc płakałam. Mama miała po mnie przyjechać. Gdy rano weszła do mojego pokoju. Zobaczyłam mnie całą w krwi. Bo najpierw wzięłam a później podcięłam sobie żyły. Nie chciało mi się żyć. Miałam dość siebie i wszystkiego. Zawieźli mnie do szpitala. Tam mnie uratowali. Mama zapisała mnie na odwyk. Po tygodni na odwyku odwiedził mnie Olivier brat narzeczonej mojego ojca. Znowu mnie zgwałcił i znowu rżnął jak dziwkę. Chciałam znowu się zabić. Ale postanowiłam iść i porozmawiać z kimś o tym. I to mi pomogło. Pewnego razu zemdlałam. Znowu wylądowałam w szpitalu. Wyszło, że jestem w ciąży. Nie chciałam tego dziecka ale też nie miałam serca żeby je usunąć, bo nie było niczemu winne. Dziewięć miesięcy później jak powiedzieli mi, że mama miała wypadek i nie przeżyła zaczęłam rodzić. Po porodzie lekarz spytała się czy chce mała na ręce nie chciałam ale pielęgniarka powiedziałam żeby pożegnała się z córką. Okay wzięłam ją na ręce i wtedy coś we mnie pękło. Mała była tak słodka i jak ją wzięłam na ręce to się do mnie uśmiechnęła i złapała mnie za palce. Pokochałam ją mimo, że miała 14 lat chciałam ją zatrzymać. Gdy miała rok Olivier zabrał mi ją. Ojciec mówił, że tak będzie lepiej. I znowu zaczęłam brać. Poznałam Harrego, Nialla i Soph. Oni mówili mi, że to mi szkodzi, ale nie chciałam tego słuchać. Zayn pomóż mi
-Pomogę. Pomogę Ci rzucić to świństwo. Pomogę odnaleźć Ci Camille i pomogę odzyskać córkę
-Naprawdę??
-Tak-pocałował mnie namiętnie

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 18

Liam i Harry pomogli wstać Zaynowi. Ten chuj postrzelił mi chłopaka w nogę. Zdziwiło mnie, że Jessica przyszła tu ze swoim bratem, który jest lekarzem i on opatrzył ranę Zayna. Ale jestem jej za to wdzięczna. Chłopcy pomogli mu dojść i wsiąść do samochodu. Jechaliśmy tym samym samochodem, którym przyjechaliśmy czyli Harrego. Poprosiłam Nialla, żeby usiadł z przodu. Na szczęście się zgodził. Usiadłam z tyłu pomiędzy Zaynem a Louisem. Liam wsiadł do swojego samochodu. Harry spytał go czy pojedzie za nim do niego, bo chce z nim pogadać. Zgodził się. Pewnie chce go w gangu. W sumie czemu nie. Może być fajnie.
-Harry mógłbyś zawieść mnie do mnie??-spytał Zaz
-No spoko ale jesteś pewny??
-Tak-Zayn spojrzał na mnie i się uśmiechnął
-Dobra już rozumiem-Hazza uśmiechnął się znacząco
-Harry skup się na drodze. Okay?
-Czerwone jest
-Ale już zielone
-Zobacz Harry nasza mała Lucy już dorosła. I teraz spędzi noc z Zaynem
-Wiesz Niall, kto powiedział, że jedną noc-dodał Louis. Zayn miał z tego ubaw a ja czułam, jak pieką mnie policzki.
-Przestańcie, bo moja Lusia się zawstydziła-Zayn stanął po mojej stronie. Złapał mnie za rękę. Ale i tak dostał ode mnie w ramię
-Auć! Za co?
-Mówiłam, że nie lubię jak mówisz do mnie Lusia
-Dobrze. Przeprasza. Lusiu-wszyscy zaczęli się śmiać
-Ale masz z tego ubaw
-Przepraszam. Kwiatuszku-pocałował mnie w czoło. Resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. Gdy dojechaliśmy od dom Zazy Nialler i Lou pomogli mu wyjść z samochodu i zaprowadzili do domu.
-Zayn na pewno sobie poradzisz??-spytał go Tommo
-Tak o ile Lucy ze mną zostanie
-Zostanę-Zayn na moją odpowiedz uśmiechnął się bardzo pięknie
-Dobra my już idziemy. Tylko pamiętajcie. Zabezpieczcie się-powiedział Harry
-Idź już głupku- wypchałam ich za drzwi
-To co zostaliśmy sami-Zaz uśmiechnął się łobuzersko
-Nawet o tym nie myśl- zrobił minkę szczeniaczka-Nie Zayn
-Dlaczego??
-Nie jestem jeszcze gotowa
-Będę delikatny
-Zayn proszę-posmutniał-Przepraszam, ale...-przerwał mi
-Nie to ja przepraszam.Chodź tu do mnie-usiadłam na jego kolanie-Nie powinienem tak na Ciebie naciskać. Przepraszam-spuścił głowę. Złapałam go za brodę i zmusiłam, żeby spojrzał na mnie
-Kocham Cię wiesz-musnął moje usta
-Ja Ciebie też Kwiatuszku. Wiesz, że zakochałem się w tobie gdy tylko przekroczyłaś próg przedszkola. Twój uśmiech był najpiękniejszą rzeczą jaką zobaczyłem w życiu. Od razu pomyślałem, że będziesz moja. Z wiekiem moje myśli zmieniły się pod kątem seksualnym. Wyobrażałem sobie Ciebie wtulaną w mój tors. Leżeliśmy nadzy w moim łóżku. Na ciele miałaś kilka malinek
-Gdyby Cię nie znała pomyślałabym, że jesteś jakimś zboczeńcem
-A nie jestem
-Wariat. Zjesz coś??
-Nie, ale chciałbym się wykąpać z tej krwi
-Okay-wstałam z jego kolan-Pomogę Ci wstać
-Jesteś kochana-gdy wstał dostałam soczystego buziaka w policzek
-Gdzie masz łazienkę??
-Na górze po lewej stronie, na końcu korytarza-Pomogłam mu dojść do łazienki
-Prysznic czy wanna
-Prysznic-odpowiedział. Odkręciłam mu wodę. Gdy się odwróciłam Zayn stał nago. Starałam się nie patrzeć na dół, ale wzrok sam mi tam uciekał
-No co??-spytał jak by nie wiedział o co mi chodzi
-Wiesz mogłeś się rozebrać jak wyjdę
-Nie, bo Ty tu zostajesz
-Slucham??
-Po pierwsze  nie mów słucham, bo Cię..
-Nie kończ
-No dobra. Po drugie sam sobie nie dam rady. Po trzecie teraz Ty możesz mnie umyć
-Po pierwsze miałam wtedy 7 lat a po drugie będę się wstydzić
-Ale czego?? Jesteś moją dziewczyną i to chyba normalne, że ja Ciebie zobaczę nago i Ty mnie. A z resztą nie możesz oderwać wzroku od mojego przyjaciela
-Oj zamknij się
-Proszę Lulu wykąp się ze mną. Obiecuję, że nawet Cię tam nie dotknę
-No dobrze
-Wiedziałem, że się zgodzisz-uśmiechnął się. Zaczęłam się rozbierać. Zayn ciągle się na mnie patrzył. Gdy już się cała Zayn patrzył na mnie z rozdziawioną buzią
-Co??
-Nic tylko jesteś piękniejsza niż myślałem
-Ciekawe z której strony
-Z każdej jednej. Jesteś tylko moja-Zaz złapał mnie w pasie
-Będziesz mi prawił komplementy tylko wtedy jak będę stała przed tobą nago??
-Jeśli częściej będziesz stać przede mną nago to tak
-To ja już wolę nie słyszeć tych komplementów
-Oj  żartuję przecież. Codziennie będę Ci mówił jak jesteś piękna i jakie mam szczęście, że Cie mam
-Nie słodź już tak
-Dlaczego
-Dlatego. Wydaję mi się, że chciałeś się wykąpać a nie stać na środku łazienki
-Ma Panie rację-Zayn uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Weszliśmy do kabiny. Mimo tego, że kabina była duża dzieliły nas 3 centymetry. Gdy spojrzał mi prosto w oczy poczuła coś czego jeszcze nigdy w życiu nie czułam. Czułam, że ktoś mnie kocha. Mogę stwierdzić, że miłość to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Zayn po chwili spojrzał na moje usta. przybliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Ten pocałunek był inny. Zayn całował mnie delikatnie ale zarazem zachłannie. Krople wody, które spływały na nasze nagie ciała dodawały uroku temu pocałunku. Robiło się coraz bardziej gorąco. Zayn zaczął całować linie mojej szczęki, później ramię, obojczyk i na samy końcu szyję. Zostawiając przy tym kilka malinek. Jego ręce wodziły po moim ciele. Jedną ręką trzymał mnie w pasie a drugą głaskał moje udo. Wrócił do całowania mnie w usta. Przejechał palcem tam. Na co jęknęłam mu w usta. Zayn chciał włożyć we mnie swoje palce, ale ja się opamiętałam. Odsunęłam go od siebie. Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Gdy złapałam za klamkę odwróciłam się i powiedziałam
-Przepraszam

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 17

-Skąd wiesz??-spytałam Louisa
-Liam mi powiedział. A Ty skąd wiesz??
-Jessica do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Zayn został porwany
-A co ona ma do tego??-spytał Harry
-Bo Nick porwał Zayna
-Kto??-spytali razem
-Nick Smith a jak wolicie to Nicolas Smith. Nauczyciel matematyki w naszej szkole. Nasz wychowawca. Ojciec Jamesa i Camille. Już wiecie kto??
-Tak-znów powiedzieli razem
-Tylko gdzie on jest??-spytał Nialler
-W opuszczonych magazynach. Tam gdzie kiedyś trenowałam i gdzie odbywały się moje walki-musieli pomyśleć gdzie to jest.-Jedziemy czy tak będziecie stać. Wiecie mogę pojechać sama.
-Nigdzie nie pojedziesz sama.-powiedział Tommo
-No to się ruszcie
-Poczekaj jeszcze minutę-dodał Hazz
-Jak nie będzie Cię za minutę to jadę sama
-Louis, Niall chodźcie-i pobiegli na górę. Przysięgam jak nie będzie ich za minutę jadę bez nich. Stałam przy drzwiach z zegarkiem w ręku. Moją jeszcze 10 sekund. 9. 8. 7. 6. 5. 4. 3. 2. 1. W tej chwili zeszli na dół
-Sekundę później jechałabym sama
-Oj bez przesady. Ty, Soph i Ellie zostajecie w domu-powiedział Harry
-Chyba Cię coś powaliło, że zostanę w domu
-Mówiłem, że nie zostanie-dodał Lou
-My też nie zostaniemy-powiedziała Soph
-Soph to jest bardzo niebezpieczne. My damy sobie radę. Jeszcze Liam ma do nas dojechać, więc tym bardziej poradzimy sobie.
-No dobra
-One zostają ja nie
-Harry wiesz, że ona jest uparta jak osioł, nawet jak ją w pokoju zamkniesz to wyjdzie prze okno, albo wyważy drzwi
-W sumie racja. Dobrze jedziesz, ale trzymasz się z tyłu
-Okay-wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu. Usiadłam jak zwykle z przodu. Harry prowadził. Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy na miejsce Liam już na nas czekał.
-Lulu chciałaś z nami jechać, choć wiedziałaś jakie to niebezpieczne. Więc proszę uważaj na siebie. Trzymaj się blisko nas. Proszę-powiedział Louis z troską jakiej jeszcze nie znałam.
-Dobrze
-I nie rób nic głupiego-dodał Harry. Kiwnęłam głową. Liam poszedł jako pierwszy. Zanim Harry, Niall. Louis mnie pilnował więc szedł przy mnie. Weszliśmy do środka. Nikogo nie było. Nagle usłyszeliśmy śmiechy. Poszliśmy za hałasem. Stanęliśmy przy jakiś drzwiach. Liam pokazał, żebyśmy byli cicho. Louis kazał mi zostać. A sam z resztą  weszli do pomieszczenia i rozległy się strzały. Chłopcy wyszli bez szwanku. Gdy zajrzałam do środka wszyscy leżeli martwi a w okół było dużo krwi. Ktoś złapał mnie za szyję i przyłożył mi pistolet do głowy. Walnęłam go z łokcia w brzuch. Później dostał z kolanka. Moim kochani koledzy dopiero teraz skapnęli się co się dzieję. Nie no zapłon moją niezły. Wyrwałam mu pistolet z ręki i jeszcze trochę pobiłam. Gdy leżał na podłodze wyjął nóż z kieszeni. Podniósł się ale ja byłam szybsza i go zastrzeliłam. 
-Miałaś na siebie uważać-Tommo zaczął na mnie krzyczeć
-To wy wszystkich nie zabiliście więc co się mnie czepiasz-Louis tylko przewrócił oczami. Poszliśmy dalej aż dotarliśmy do jakiś drzwi. Były zamknięte.
-Lucy czyń powinności-powiedział Nialler. Kopnęłam drzwi aż wyleciały z zawiasów.
-Niezły kop mała-powiedział Liam
-Dzięki-nie chciałam wejść pierwsza, bo bałam się tego co zobaczę.Jako pierwszy wszedł Harry, za nim Liam, później Niall. Poczekałam 5 sekund przed drzwiami i weszłam. Louis był tuż za mną. Gdy weszłam zamarłam.Zayn siedział nieprzytomny, cały pobity. Wokół niego było dużo krwi. Myślałam, że nie żyje. Gdyby nie Louis na pewno bym upadła, lecz w ostatniej chwili Tommo złapał mnie w pasie. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-Tylko nie to. To wszystko moja wina. Żałuje, że nie zdążyłam Ci tego powiedzieć wcześniej. Ale chce żebyś wiedział, że Cię kocham. Kocham i zawsze będę kochać. -powiedziałam pewnie. Tak kocham go. Najmocniej na świecie. Czemu mu wcześniej nie powiedziałam. Zaczęłam szlochać
-Ja Ciebie też kocham-myślałam, że się przesłyszałam.-Kocham Cię. Lusia-on tylko mówił do mnie Lusia. Mój Zayn żyje
-Zayn nawet nie wiesz jak się martwiłam-położyłam dłoń na jego policzku.-Myślałam, że nie żyjesz
-Przepraszam Cię za wszystko. Przepraszam za to, że Cię uderzyłem. Za te wszystkie lata co Ci dokuczałem. Za to, że nie było mnie przy tobie kiedy najbardziej tego potrzebowałaś. Prze...-przerwałam mu przykładając palec do jego ust. Zbliżyłam się do niego i pocałowałam. Od razu odwzajemnił mój pocałunek.
-Marzenia się spełniają-powiedział i znowu mnie pocałował.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 16

*Dwa tygodnie później*
Cały czas siedziałam w pokoju. Jak oni mogli myśleć, że Cam nie żyje, że minęło 10 lat od jej zaginięcia to nie znaczy, że nie żyje. Harry, Niall, Soph i Ellie troszczyli się o mnie. Codzienni przynosili mi jedzenie, choć i tak mało jadłam, bo nie miała apetytu. Harry nalewał mi co wieczór wody do wanny i pomagał dojść do łazienki. Nie wiem czemu ale czułam się jak po gwałcie, Taka brudna. Ale i tak z nich wszystkich to Louis pomagał mi najbardziej. Przychodził do mnie i po prostu robił to czego potrzebowałam. Po prostu był. Strasznie zbliżyłam się do Lou, ale i tak traktowałam go jak starszego brata. Na szczęście żadne z nich nie naciskało na mnie, żebym im powiedziała kim jest Cami, ale ja i tak wiedziałam, że chcę wiedzieć. Jest tylko jedna osoba, która wie kim jest Cam i co się z nią stało. Był Zayn.Osoba dla której nie dawno zrobiłabym wszystko teraz nie zrobi nic. Taa... dobry żart nigdy nie jest zły. Ciągle mi na nim zależy mimo, że nie widziałam go ponad dwa tygodnie. Myślałam, że będzie dzwonił, pisał czy coś w tym stylu. A tu dupa. Najwyraźniej mu nie zależy tak jak mi. Była godzina 12:30. Wstałam z łóżka i ubrałam się w dresy i biustonosz sportowy. Zeszłam na dół z zamiarem powiedzenia im całej prawdy. Wszyscy siedzieli w salonie. Nawet Gemma o której zapomniałam.
-Jak się czujesz??-spytała Ellie
-Dobrze. Dziękuję. Chciałam z wami pogadać
-Coś się stało??-spytał zaniepokojony Lou
-Nie. Tylko wiem, że na pewno chcecie wiedzieć kim jest Camille
-Lulu jak nie chcesz mówić to nie musisz-dodała Tommo
-Widzę, że Louis ma na Ciebie duży wpływ-powiedział Harry
-Dlaczego-spytałam razem z Lou
-Bo nikomu nie pozwoliłaś do siebie mówić Lulu, bo tak Cię mama nazywała-Harry trochę posmutniał. Chciałam go przytulić ale Gemma mnie uprzedziła. Wiedziałam, że mnie nie lubi, ale żeby tak. Gdyby mogła zabijać wzrokiem dawno byłam martwa.
-Harry to nie tak. Po prostu mama była dla mnie kimś ważnym. Jak umarła nie radziłam sobie. Ale gdy was poznałam. Wiedziałam, że...-głos mi się łamał-Wiedziałam, że..-Harry przerwał mi w połowie zdania
-Okay. Rozumiem. Jest dobrze
-Nie Harry nic nie jest dobrze-zaczęła Gemma-Ty sobie flaki wypruwasz, żeby ona miała wszystko. Jesteś przy niej dzień i noc. A ona nie potrafi docenić tego co ma. Tylko potrafi użalać się nad sobą. A to mamusia nie żyje-łzy zaczęły spływać mi po policzku-A to jakaś Camille z którą nie wiadomo co się stało i kim w ogóle ona jest. Ja na twoim miejscu wywaliłabym ją z domu-rozpłakałam się totalnie
-Ale nie jesteś. Ja Lucy nie wywalę z domu, ale jak tobie nie odpowiada jej towarzystwo to może sama się wyprowadzisz-Harry stanął po mojej stronie. Nie spodziewałam się tego, bo to co Gemma mówiła to prawda. Potrafię zobaczyć tylko czubek własnego nosa. Nie potrafię docenić czyś uczuć ani tego co dla mnie robią.
-Wywalasz mnie??
-Nie. Tylko jak coś Ci nie odpowiada to nikt Cię tu nie trzyma
-Och no tak, bo Lucy jest najważniejsza. Jesteś żałośni
-Będzie lepiej jak już pójdziesz
-Dobrze, ale nie przychodź do mnie i żal się na nią-Gemma wyszła trzaskając drzwiami
-Przepraszam Cię Lucy.
-Nie Harry to ja powinnam Cię przeprosić
-Ty nie masz za co
-Mam.Przepraszam
-Przeprosiny przyjęte.-Harry wytarł mi łzy i przytulił. Jednak w jego ramionach czułam się najbezpieczniej. To był mój kochany Harry. Takiego, którego pokochałam jak brata i najlepszego kumpla.
-Harry mogłabym Cię jeszcze o coś prosić
-Oczywiście
-Mów do mnie Lulu
-Dobrze. Lulu-uśmiechnęłam się
-Ej a my takiego pozwolenia nie dostaniemy-spytał oburzony Niall
-Dostaniecie
-Cieszę się-Nialler uśmiechnął się-Chodź usiądź-Zrobiłam to co kazał. Usiadłam pomiędzy nim a Harrym
-Zanim zacznę chciałabym żebyście mi nie przerywali
-Okay-powiedzieli zgodnie
-Cami jest moją siostrą, która jest ode mnie młodsza o dwa lata. Została porwana w wieku 5 lat. Cam była słodka. Razem z Jamese opiekowaliśmy się nią. Pewnego dnia gdy mój niby ojciec był w pracy a mam poszła do sklepu naprzeciwko domu, ktoś się włamał. Schowałam Jamesa i Camille w szafie a sama wzięłam nóż i poszłam zobaczyć co się dzieje. W domu było dwóch facetów. Jeden z nich szukał czegoś w sypialni rodziców a drugi był na dole. Zamknęłam tego co był w sypialni. Gdy schodziłam ze schodów potknęłam się i spadłam ze schodów. Ten co był na dole zauważył mnie. Nie miałam jak uciekać. Podniósł mnie i spytał się gdzie jest Camille odpowiedziałam mu, że jest bezpieczna. On zaczął się śmiać. Ze schodów zszedł tamten drugi z Camille. Błagałam, żeby wzięli mnie zamiast jej. Ale oni tylko mnie wyśmiali. Ten co mnie trzymał powiedział do tamtego drugiego, że niech idzie do samochodu a się trochę pobawi. Na  początku nie wiedziałam o co chodzi, ale później się skapnęłam. Odepchnęłam go od siebie a on powiedział, że niegrzeczna ze mnie dziewczynka. Ja mu na to, że jeszcze nie wie jaka mogę być niegrzeczna. Wzięłam nóż i wbiłam mu w brzuch. Wybiegłam z domu, żeby uwolnić Cami, ale niestety odjechał. Zayn zobaczył mnie całą w krwi i spytał co się stało. Powiedziałam mu prawdę. On pomógł mi ukryć ciało i zmyć krew z ciała. gdy mama wróciła Zayn jej wszystko wytłumaczył. Mama powiedziała, że będzie wszystko dobrze. Ona nigdy nie traciła nadziei, że Camille nie żyje.
-Zaraz czyli Zayn  widział Cię nago??-spytał Niall
-Niall ja Ci tu opowiadam o mojej zaginionej siostrze a Ty się mnie czepiasz, że Zayn widział mnie nago. Dla twojej wiadomości miałam wtedy 7 lat
-A Zayn ile??-spytała Ellie
-9, ale zachował się jak prawdziwy facet
-Jak pozbyliście się ciała??-kolejne pytanie zadał Harry
-Zayn zadzwonił po kuzyna i on wywiózł ciało. Noża też się pozbyli.
-Więc to Zayn miał na myśli jak mówił, że dużo przeszłaś-dodał Tommo
-No. W wieku 7 lat zabiłam człowieka.
-Biedna Lucy
-najgorsze jest to, że to moja wina, że Camille została porwana
-Nie twoja. Zrobiłaś wszystko co mogłaś
-Mówisz jak Zayn
-Jak tak się do siebie zbliżyliście to czemu go nienawidziłaś-spytała Soph
-Bo wykorzystał moją chwilę słabości
-Czyli??
-Co roku zostawałam uznawana za najładniejszą dziewczynę w szkolę, dlatego też nie miałam koleżanek. Każdy chłopak chciał ze mną chodzić. Ale ja nie chciałam. Zayn powiedział, że jeśli z nim nie będę to powie wszystkim co zrobiłam. Odmówiłam bojąc się konsekwencji. Ale on i tak nic nikomu nie powiedział-w tym momencie zadzwonił mi telefon a Louis dostał wiadomość. Spojrzałam na wyświetlacz. Jessica. Czego ona może ode mnie chcieć. odebrałam
-Hallo
-Cześć Lucy
-Jeśli chodzi o ojca to zapomnij, że będę z tobą rozmawiać
-Nie nie chodzi o niego
-To o kogo??
-O Zayna
-Że co proszę??
-Nick go porwał
-Dlaczego??
-Nie wiem
-Gdzie on jest??
-W opuszczonym magazynie na końcu Londynu
-Dzięki, ale dlaczego mi pomagasz??
-Bo Nick zrobił największy błąd w życiu. Nie chcę żeby poszedł do wiezienia.
-Największym jego błędem w życiu było zabójstwo mojej mamy
-On jej nie zabił
-A Ty mu wieżysz
-Tak
-Dobra skończmy ten temat. Jeszcze raz dzięki-rozłączyłam się
-Zayn został porwany-powiedziałam razem z Tommo



----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nad morzem nie miałam wi-fi, a jak wróciłam to miałam problemu z komputerem. 
Mam nadzieję, że wam się podobał ten rozdział
Obiecuję, że na obydwu bloga następny rozdział pojawi się za dwa dni.
Proszę komentujcie